Niebawem minie miesiąc od premiery Mortal Kombat 11. Ja do tej pory się dziwię, że jest mi dane w nią grać. Jedna z najpopularniejszych bijatyk po czterech latach doczekała się swojej kolejnej odsłony i zaoferowała fanom serii dawkę krwawych pojedynków. Na co warto zwrócić uwagę w MK11? Ostrzegam: będzie dużo czytania. I zdjęć.
Fabuła Mortal Kombat 11
Jak to w każdej części bywa, tak i w MK11 mamy do czynienia z fabułą i potężnym bossem. W tym przypadku fabuła rozpoczyna się od zgładzenia przez Raidena Starszego Boga Shinnoka (odcina mu głowę). Czyn ten wzburzył gniew Kroniki, zaburzając porządek i równowagę pomiędzy dobrem a złem. Tylko Kronika może przywrócić harmonię i stabilność we wszystkich wymiarach, cofając się w czasie do samego początku, by na nowo napisać historię. UWAGA: zaprezentowałam Wam właśnie spojler zakończenia, ale nie chce mi się podchodzić do konsoli, by zrobić nowy screen. Przepraszam (albo i nie).
W trybie fabularnym wcielamy się w przeróżne postacie w ich teraźniejszych, jak i przeszłych wersjach. Całość składa się aż z 12 rozdziałów, co znacznie wydłuża czas przejścia fabuły. Podczas gry mamy możliwość wyboru postaci (np. w rozdziale 3 „Mnisi Shaolin” możemy wybrać czy w walce zmierzy się Kung Lao, czy Liu Kang). Wszyscy bohaterowie muszą zjednoczyć swoje siły, by stawić czoła potężnym armiom Shao Kahna i zakończyć kryzys panujący w teraźniejszości.
Co tam jeszcze ciekawego w tej fabule?
Fabuła Mortal Kombat 11 rozkręca się niczym całkiem niezły film akcji, który z rozdziału na rozdział wciąga coraz bardziej. Zrozumienie całej fabuły może niektórym sprawić niewielkie trudności, gdyż Kronika nieco namieszała w linii czasu. Efektem tego jest pojawienie się młodszych wersji znanych i lubianych postaci, które pojawiły się w fabularnej teraźniejszości. Dochodzi nawet do pojedynków pomiędzy „wersjami” bohaterów, co z punktu widzenia gracza wydaje się czasami śmieszne. Nawet możemy przywitać się z postaciami, które zostały zgładzone w poprzedniej części Mortal Kombat (choćby Baraka).
W fabule nie zabrakło humoru. Najbardziej rozrywkową postacią jest (co chyba nie dziwi) Johnny Cage, który dialogiem ze swoją młodszą wersją, jak i samymi gestami wywołuje uśmiech na ustach. Przyznaję – nie wpadłabym na to, by jego cios Fatal Blow wykorzystywał statuetkę Oscara do uderzenia przeciwnika w twarz.
Fatal Blow - Johnny Cage. No przecież to jest piękne!
Krypta
To jest KOSMOS. Krypta w MK11 jest świetna, pełna ukrytych przejść, zagadek i pułapek. Niby nic nie ma prawa nas wystraszyć, ale po kolei…
W krypcie mamy możliwość odblokowania dodatkowej zawartości dla naszych postaci. M.in. zdobywamy fragmenty dusz, serca, kostiumy, grafiki koncepcyjne czy fatality/brutality. W MK11 kryptą jest wyspa potężnego czarnoksiężnika Shang Tsunga. Poruszamy się po niej w perspektywie trzeciej osoby, sterując postacią, dosłownie, bez nazwy.
Od czasu do czasu, podczas odkrywania zakamarków krypty, czarnoksiężnik przypomina nam o swojej obecności, zmieniając się w komentatora. Opowiada o poszczególnych miejscach, a nawet szydzi z naszych możliwości, kiedy to jakaś pułapka okaże się dla nas za trudna i zginiemy. Jeżeli ktoś z Was pamięta stare, pierwsze części Mortal Kombat, to z pewnością zauważy pewne podobieństwa. W krypcie znajduje się zrujnowany dziedziniec, który przypomina arenę z pierwszej części Mortal Kombat. Da się odnaleźć ją również na kamiennym moście, jak i w kapliczce wojownika.
Jeżeli dobrze się przyjrzycie, zobaczycie walkę na moście.
W krypcie możemy skorzystać z ogromnej kuźni, która pozwala nam na wykucie potężnych artefaktów i kluczy umożliwiających odblokowanie miejsc na wyspie. Za pomocą młota Shao Kahna burzymy ukryte przejścia, przeszukując coraz to większe obszary ruin. Znajdując róg Motaro uda się odblokować wejście do groty Goro, która robi piorunujące wrażenie.
Omijając liczne posągi czterorękiego bohatera, znajdziemy się w sali tronowej, gdzie zobaczymy, jak w stoickim spokoju sobie…schnie. Duch Shang Tsunga się aktywuje i powie nam o tym, że był to jego największy ulubieniec (no tak, był ogromny). Odkrywając zakamarki groty, znajdziemy jadalnię, lochy, salę tortur i masę innych pomieszczeń. Tu możemy również zobaczyć szczątki Ermaca i Kenshiego, zbierając opaskę oraz amulet (przydatne w dalszej eksploracji wyspy).
Żeby nie było za łatwo, natkniemy się na rój Kytin, w którym do pokonania będziemy mieli ziejące ogniem pająki. Co mnie tu wystraszyło? Dźwięk i jęki powstających znienacka na kilka sekund szkieletów. I nikt mi nie powie, że tylko ja się tego wystraszyłam.
Tak. Grota Goro jest ogromna. Za pomocą włóczni Scorpiona łapiemy wiszące ciała i rozrywamy je, by zdobyć serca. Amulet Dusz Ermaca umożliwia postawienie drugiego kamiennego mostu oraz odblokowuje dusze, w których znajdują się „fanty”. Opaska Kenshiego pozwala dostrzec przejścia, które nie są widoczne gołym okiem. Ja spędziłam już wiele godzin na bieganiu po krypcie i jeszcze nie odkryłam całej. A ciągle znajduję się w zupełnie nowych miejscach.
Tryby gry: zabawa w MK11
Zdecydowanie nad MK11 można spędzić kilka długich godzin, bez robienia sobie przerwy. Oprócz obszernej fabuły i ogromnej krypty mamy do wykorzystania masę innych możliwości. Na „dzień dobry” widzimy 4 główne kategorie: PODBÓJ, WALKA, MODYFIKACJE i NAUKA. Po kilku dniach regularnej gry można już zapamiętać rozmieszczenie poszczególnych miejsc w grze.
PODBÓJ kryje w sobie FABUŁĘ, WIEŻE CZASU, WIEŻE KLASYCZNE, a także KRYPTĘ. O ile fabułę i kryptę mamy za sobą, tak słów kilka o wieżach. Moim zdaniem poziom trudności jest nierównomierny. O ile z palcem w 4 literach jestem w stanie przejść dwie pierwsze klasyczne, tak nawet przy ustawieniu poziomu trudności na bardzo łatwy reszta robi się ciężka. Pamiętam swoją pierwszą wieżę – podczas walki z Kroniką tak się spociłam, że musiałam otworzyć w pokoju okno.
Zakończenie wieży oczywiście obdaruje nas skórkami, ikonami, wyposażeniem, żetonami i innymi fantami, które można wykorzystać w grze (w krypcie również). Wylądujemy na pewnym miejscu w rankingu (pozdrawiam tego kogoś, kto jest na pierwszym miejscu).
Pod kartą WALKA znajdziemy walkę LOKALNĄ, TURNIEJ, walkę ONLINE i BITWĘ SI. Lokalna to nic innego jak wybór ulubionej postaci i walka z konsolą/komputerem lub ze znajomym (jak ma się dwa pady). O turnieju się nie wypowiem, bo po wybraniu postaci nie działa, więc cierpliwie czekam. Do walki online potrzebne jest konto Sony PlayStation Plus – nie mam, więc domyślam się tylko, jak to może działać. Natomiast bitwa SI jest ciekawa.
Chcąc odblokować trofea przed znalezieniem w skrzyniach krypty ruchów fatality dla postaci, wystarczy odbyć walkę SI. Konsola walczy za nas wybranymi postaciami, wygrywając lub przegrywając. Sami wybieramy przeciwników, lądujemy w pewnym miejscu w rankingu i – przyglądamy się, jak powinna wyglądać dobra walka.
Karta MODYFIKACJE to nic innego jak możliwość dostosowywania wyglądu, ruchów specjalnych i póz zwycięzcy dla postaci według własnych upodobań. Każde ulepszenie należy odblokować. Jak? Poprzez otwieranie skrzyń w krypcie, jak i poprzez zwykłą walkę. Jak kogoś bardziej poniesie wyobraźnia, to może stworzyć całkiem interesujące połączenie. Szkoda tylko, że maksimum ruchów, w jakie można wyposażyć ulubionego bohatera to 2 lub 3 (nie mogą kolidować ze sobą).
NAUKA jest jednak nie taka prosta, jak może się wydawać. Ukończenie samouczka nie jest takim hop-siup (sama go jeszcze nie ukończyłam). Dla kogoś, kto dopiero rozpoczyna swoją przygodę z grą, może stanowić pewną trudność, a nie pomoc w dalszej rozgrywce. Idealny blok? Ok, ale trzeba dobrze trafić czasowo w atak. Dwie kombinacje ruchów jednocześnie po doskonałym bloku? Ok, ale zanim skończę klikać jeden atak, to już jest za późno na drugi i wszystko rozpoczyna się od początku. Potrzebne są… szybkie palce.
Karta walki
Chcąc sprawdzić swój czas spędzony nad grą i statystyki walki każdą wybraną postacią, wystarczy sprawdzić kartę walki. To właśnie w tym miejscu się okaże, czy spędzasz nad grą 3/4 swojego życia. Oprócz tego można zobaczyć pozycję w rankingu, ilość wygranych rozgrywek i procentowy wykaz wygranych. W tym menu odbiera się również nagrody za codzienne wyzwania i logowanie. UWAGA: zamiast „odbierz nagrodę” nadal po aktualizacjach jest napisane „odpierz„. No to sobie codziennie „odpieram”.
Gracze, którzy nie gardzą wersją Mortal Kombat Mobile mogą połączyć MK11 z MKM i codziennie odbierać aż 40 dusz na wersji mobilnej za samo zalogowanie się do gry. Nie od dziś wiadomo, że za dusze można wykupić nowe postacie i ulepszenia w aplikacji. Taka waluta za samo odpalenie gry na konsoli/PC? Awesome!
Lekki offtop w temacie Mortal Kombat
Jak to w Internecie bywa, nie może się obyć bez śmiesznych przeróbek i masy memów. Są trzy obrazki, które absolutnie skradły moje serce, w tym dwa autorstwa FakesForge #serduszko. No bo, na pytanie „Jaka jest Twoja ulubiona postać w MK11?” i tak wszyscy wiedzą, że Scorpion, więc odpowiedziałam, że… Kubuś Puchatek.
Podsumowanie Mortal Kombat 11
Cóż więcej mogę powiedzieć. Są do zdobycia trofea (sztuk 50), których tytuły zasługują na najwyższy poziom uznania w kwestii poczucia humoru. Ja zdobyłam dopiero 41%. Gra, jak każda inna, ma swoje plusy i minusy.
Do plusów mogę zaliczyć:
- grafikę
- ciekawą fabułę
- animacje postaci
- krwawe super ciosy
- pomysłowość w tworzeniu kombinacji ruchów
- możliwość dopasowania postaci do własnych potrzeb
- efektywne fatality (niektóre nawet zabawne)
- kilka poziomów trudności
- rozbudowaną kryptę
- płynność gry
Jako minusy:
- brak znanych postaci z poprzednich części (np. Ermac, Quan Chi)
- dużo zbędnych walut (żetony pomijania walki, żetony łatwego fatality itd.)
- menu na samym początku może wydawać się trudne w obsłudze
- zdobycie niektórych trofeów wymaga czasu, cierpliwości i kombinowania
Ale nie przejmuję się. W ogólnym podsumowaniu po kilkunastu dniach klikania i rzucania łaciną w ekran telewizora daję mocne 9/10 (jeden punkcik dodałam za samą miłość do serii).
No i w tym miejscu muszę podziękować Zajączkowi Wielkanocnemu. On wie, za co.