Bang-On Balls: Chronicles | recenzja

Może zagramy przez chwilę w kulki? Brzmi nieco dziwnie, jednak prawdziwie. Dziś macie okazję przeczytać recenzję gry Bang-On Balls: Chronicles, która zawitała na Steamie we wczesnym dostępie 3 marca 2021. Na pełną wersję będziemy musieli jednak zaczekać do końca roku 2022. Tekst nie będzie długi… No to co, rozpoczynamy!


Nasz tytułowy Bang-On Balls: Chronicles to platformówka 3D, która została opracowana przez nasze niezależne warszawskie studio Exit Plan Games. Tytuł ten bezsprzecznie czerpie garściami z gier takich jak Sonic czy Super Mario. W grze nie brakuje humoru, który aż wylewa się poza ekran. Jednym ze źródeł inspiracji dla twórców były memy, w których pojawiają się pokolorowane w narodowe barwy tytułowe kulki, okrzyknięte nazwą Countryballs. Obrazki te w bardzo humorystyczny sposób przedstawiają stereotypy dotyczące poszczególnych krajów oraz ich wzajemnych relacji.

Co tu się właściwie dzieje?

W Bang-On Balls: Chronicles akcja została przedstawiona z perspektywy trzeciej osoby (TPP). Na samym początku musimy stworzyć swoją kuleczkę, którą będziemy się poruszać w grze. Ja rozpoczęłam zabawę od samouczka, żeby dowiedzieć się, jakimi umiejętnościami władać będzie mój okrągły, wirtualny przyjaciel. Jak już mniej więcej poznałam sterowanie i co z czym się je, przyszła pora na przeniesienie rozgrywki do jednego z etapów, jakie zostały umieszczone w grze. Stworzone zostały z inspiracji przeróżnymi okresami historycznymi, na czele z epoką wikingów, feudalną Japonią, Dzikim Zachodem czy Zimną Wojną oraz ówczesnym kosmicznym wyścigiem zbrojeń.

Bawimy się!

Sterowanie na początku wcale nie jest takie łatwe, jak się wydaje na pierwszy rzut oka. Jednak kilka podejść, kilka dłuższych chwil z grą i można wszystko ogarnąć. Na początku myślałam sobie, że sceny znane z memów mnie zasypią, a gra będzie średnia. Okazuje się jednak, że można się nieźle wciągnąć. Wcielamy się w kulkę, która ma za zadanie reprezentować jeden, wybrany kraj. Na początku myślałam, że się poddam, ze względu na słabo opanowane sterowanie. Jednak z każdym wrogiem było już tylko lepiej i ciekawiej. Nasz okrągły bohater jest mega skoczny, odbija się od wszystkiego, więc momentami wychodziły mi nawet całkiem niezłe kombosy. To prawie tak, jakbyście chcieli rzucać piłeczką kauczukową (wolę określenie kangurek).

Jak już uda nam się pokonać innych, okrągłych przeciwników, dostaniemy niebieskie kuleczki. Są one walutą, za którą możemy ulepszać bronie, pancerze i inne dodatki. Zielone znaczniki mają za zadanie zwiększać naszą żywotność, a na dodatek kuleczka zacznie rosnąć. Duża kulka – większe zniszczenie. W trakcie samej rozgrywki dostaniemy wiele broni, z której każda ma swój specyficzny atak i zadaje przeróżny poziom obrażeń. Nie uwierzycie, ale nawet udało mi się napotkać kulki-zombie na cmentarzu. Szok!

Podsumowanie

Choć w Bang-On Balls: Chronicles można zagrać jedynie we wczesnym dostępie, z pewnością staje się bardzo absorbującym i obiecującym tytułem. Obszerne, kolorowe plansze zdecydowanie zachęcają do zabawy. Kto by pomyślał, że skakanie i pokonywanie wrogów elastyczną kuleczką w barwach jakiegoś kraju może sprawić tyle radości. Jak już wspomniałam, do pełnej wersji gry będziemy musieli jeszcze chwilę poczekać. Jednak każdy, kto chciałby sobie poprawić humor w piątkowy wieczór, powinien koniecznie sprawdzić grę na Steamie.

Dziękujemy Exit Plan Games za dostarczenie kodu recenzenckiego.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *