LAMAX Tones1 | recenzja

Słuchawki bezprzewodowe typu „pchełki” powoli stają się wśród użytkowników i entuzjastów muzyki czymś oczywistym. Tak, jak kiedyś słuchawki na kablu do każdego telefonu w zestawie. Tym razem miałam okazję sprawdzić model LAMAX Tones1, które w porównaniu z recenzowanymi wcześniej LAMAX Heroes General1 są wręcz mikroskopijne.


Z bezprzewodowymi słuchawkami LAMAX miałam okazję zmierzyć się po raz pierwszy. Z nausznych Heroes General1 w ostatecznym rozrachunku jestem naprawdę zadowolona. Do testów tych niewielkich słuchawek podeszłam więc z wielkimi oczekiwaniami i ogromną ciekawością. Cały zestaw otrzymujemy w skromnym pudełeczku. W jego wnętrzu oprócz słuchawek i etui do przechowywania (oraz ładowania) znajdziemy instrukcję obsługi oraz kabel umożliwiający ich naładowanie. Całość jest z plastiku, jak i same słuchawki, dlatego nie znajdziecie w opakowaniu żadnych wymiennych elementów. To nic, ponieważ LAMAX Tones1 okazują się bardziej praktyczne, niż może się wydawać na pierwszy rzut oka. Bezbłędnie działają zarówno z wykorzystaniem systemu iOS oraz Android – bez instalowania dodatkowych aplikacji.

Specyfikacja techniczna LAMAX Tones1

Pierwsze wrażenia i jakość wykonania

Słuchawki douszne LAMAX Tones1 są nie tylko bardzo małe (samo etui jest naprawdę mikroskopijnych rozmiarów), ale również bardzo lekkie. Czasami nawet musiałam się dwa razy zastanowić, czy aby na pewno mam etui w kieszeni spodni. Całość została zachowana w czarnym kolorze. Jedynie napis na słuchawkach oraz etui są po prostu białe. Innymi słowy, postawiono tutaj na całkowitą prostotę. W końcu słuchawki po wyjęciu z etui mają od razu połączyć się z telefonem i cieszyć nas swoim brzmieniem. Dokładnie tak jest w przypadku tego modelu.

Ta prostota przy dłuższym użytkowaniu może się podobać. Każda z ergonomicznych słuchawek została wyposażona w niewielką diodę LED informującą o ładowaniu w etui lub poszukiwaniu połączenia z urządzeniem (świeci wtedy na zielono). Samo etui ładujące nasze słuchawki również posiada jedną, niewielką diodę, umiejscowioną w centralnej, dolnej części. Zapala się ona po włożeniu słuchawek do ładowania lub po podłączeniu samego etui do sieci celem uzupełnienia jego poziomu naładowania. Przypomnę, że to 300 mAh, które stosunkowo szybko naładujemy do 100% (choć miałam już okazję testować słuchawki, których etui ładowało się nieco szybciej).

Szkoda, że LAMAX Tones1 nie posiadają żadnych silikonowych nakładek, przez co w moim przypadku było mi chwilami nieco niewygodnie. Etui zamyka się samoistnie, więc uwierzcie mi, że nie lada wyczynem było wykonanie dla Was zdjęć, kiedy to etui jest otwarte (choć raz się udało i nieźle się przy tym nagimnastykowałam). Przeważnie było to możliwe, wyłącznie trzymając je w ręce. Niemniej dzięki temu mamy pewność, że słuchawki z niego nie wypadną, co w przypadku ich bezprzewodowości jest bardzo istotne. Połączenie ze smartfonem odbywało się błyskawicznie i nie zauważyłam żadnych problemów z przerywaniem muzyki. To bardzo ważne.

Bezproblemowa łączność z urządzeniami

Nie ma chyba nic prostszego, jak wejście w ustawienia Bluetooth, kliknięcie w znaleziony zestaw słuchawkowy – i to wszystko. Od tej pory słuchawki już zawsze będą automatycznie łączyć się z naszym telefonem. Dokładnie tak to wygląda w przypadku recenzowanych dziś słuchawek LAMAX Tones1. Oprócz podstawowych informacji, takich jak np. poziom naładowania, nie znajdziemy żadnym zbędnych dodatków, które tylko nam nieco namieszają w brzmieniu. No a w końcu nie o to w tym wszystkim chodzi.

Słuchawki wybudzają się automatycznie, wraz z chwilą wyjęcia ich z etui. Jeśli z jakiegoś nieznanego nam powodu nie włączą się (może akurat dobrze im się śpi po ładowaniu), wystarczy dotknąć i przytrzymać przez ok. 3 sekundy pałąk słuchawki. To właśnie tam umiejscowiono dotykowy panel, który znajduje się zarówno na prawej, jak i na lewej słuchawce. Przytrzymanie słuchawek w tym samym miejscu przez ok. 5 sekund sprawi, że się wyłączą. Prościej się już chyba nie da.

Jak sprawują się słuchawki LAMAX Tones1?

Bardzo dobrze. Słuchanie muzyki z przeróżnych gatunków w tym przypadku nie ma większego znaczenia. Każde brzmienie jest znakomite i zostałam mile tym faktem zaskoczona, biorąc pod uwagę ich rozmiar, a także samą cenę zestawu. No i oczywiście również fakt, że jest to zestaw bezprzewodowy. LAMAX Tones1 gwarantuje użytkownikom naprawdę czysty dźwięk z wyczuwalnym basem, który brzmi naprawdę naturalnie i przyjemnie. Żaden wokalista czy też raper nie brzmiał, jakby właśnie śpiewał przez skórkę od banana, a dźwięk gitary nie skrzeczał nawet na maksymalnym ustawieniu głośności. Muszę w tym miejscu przyznać, że zastosowany kodek AAC (Advanced Audio Coding) sprawdza się w swojej roli, jaką jest poprawa jakości słuchanej przez nas muzyki, ponieważ wrażenia są bardzo pozytywne.

Ponadto słuchawki zostały wyposażone w bardzo czuły mikrofon, który w trakcie rozmów sprawdza się bardzo dobrze. Moi rozmówcy słyszeli mnie wyraźnie i bez zakłóceń, a prowadzenie rozmów z nimi to czysta przyjemność. Na dodatek słuchawki te są kompatybilne z asystentami głosowymi, w tym najpopularniejszą Siri oraz Asystentem Google. Czy zdarzało się, że słuchawki wypadały? Owszem, głównie ze względu na fakt, że w całości są plastikowe.

Działanie słuchawek na jednym ładowaniu

Można się pozytywnie zaskoczyć. Mówię tutaj oczywiście o liczeniu czasu od chwili wyciągnięcia ich z etui do całkowitego rozładowania podczas słuchania muzyki. Do tego – na maksymalnym poziomie głośności (innego nie akceptuję, dlatego iPhone ciągle wysyła mi powiadomienia, że słucham za głośno). Słuchawki LAMAX Tones1 na poziomie głośności 50% mają działać 8 godzin, a na poziomie 80% do 7 godzin. Więc sami rozumiecie, że nie mogłam przejść obojętnie obok testu na maksa. Wszystko oczywiście dzielnie notowałam w swoim zeszyciku, a w testach towarzyszyła mi Motorola edge 40 neo. O 16:18 startowałam ze swoim sobotnim spacerem i od tej godziny sprawdzałam działanie słuchawek na jednym ładowaniu. O godzinie 18:28 słuchawki miały 60%, a o 19:48 dokładnie 50%. Będąc już w domu, nadal kontynuowałam słuchanie muzyki. Słuchawki rozładowały się w pełni o godzinie 20:40. Wytrzymały więc 4 godziny i prawie 30 minut z maksymalnym poziomem głośności. W tej półce cenowej wynik zadowalający.

Sterowanie słuchawkami LAMAX Tones1 za pomocą dotykowego panelu na nich jest bardzo proste, o ile wcześniej zapoznamy się z instrukcją. To intuicyjne sterowanie pozwala nam zarządzać utworami, regulować głośność, odbierać połączenia telefoniczne czy też przywoływać obsługiwanego asystenta głosowego. Dla przykładu: włączenie i zatrzymanie odtwarzania to zaledwie jedno stuknięcie w słuchawkę. Przytrzymanie prawej słuchawki sprawia, że zmieniamy utwór na kolejny, a dwukrotne stuknięcie lewej słuchawki sprawi, że zmniejszymy głośność. Wszystko można opanować do perfekcji, jeżeli tak jak ja codziennie słuchacie muzyki.

Podsumowanie

LAMAX Tones1 to naprawdę dobre słuchawki bezprzewodowe, które możemy znaleźć już w cenie 159 PLN na stronie producenta. Są bardzo minimalistyczne, lekkie i wytrzymałe pod względem możliwości czasowych przesłuchiwania muzyki na różnym poziomie głośności. Szybkie, automatyczne połączenie z urządzeniem również można zaliczyć do atutów tego zestawu. Czy brakuje mi dedykowanej aplikacji pozwalającej na zabawę z ustawieniami audio? Niekoniecznie, ponieważ AAC sprawuje się dobrze i nic dodatkowego nie będzie Wam potrzebne. Jeżeli nie dysponujecie wysoką ilością gotówki na wyrafinowane słuchawki bezprzewodowe, których nawet nie widać pod czapką, to właśnie znaleźliście idealny model. Dostępne są ponoć także w białym kolorze, więc dla każdego coś fajnego!

Dziękujemy firmie LAMAX Polska oraz Havas PR Warsaw za możliwość testów urządzenia.

Wsparcie w postaci wirtualnej kawy.
Dziękuję!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Totemat pisze:

W mojej ocenie to całkiem ciekawy sprzęt, choć w moim wypadku wypadają z ucha i trzeba je poprawiać co jakiś czas. Wtedy dotyka się funkcji o można coś sobie wywołać niekoniecznie zamierzonego.

Totemat pisze:

W mojej ocenie ich wadą jest to, że nie ma żądnego realnego powiadomienia ile % mają jeszcze energii słuchawki oraz etui. Bo kropeczki 3 na etui to nie jest za dobre. A na słuchawce zupełnie jest brak informacji. Diody też nie są intuicyjne co do kolorów. Dodałem także Państwa artykuł do źródeł naszego opracowania https://totemat.pl/?p=15677 o tym sprzęcie. Mamy zbieżne poglądy.

Tsumi pisze:

Dziękujemy! Owszem, mają swoje wady i zalety, w tej półce cenowej nie oczekiwałabym funkcji i możliwości, które znajdziemy w nieco droższych egzemplarzach. Mnie akurat ratuje fakt, że na telefonie pokazuje mi stan naładowania słuchawek i to chyba jedyna zaleta iPhone… 😀