Brudna dwunastka Gordona

Jest naturalna, oczywista i niezauważalna. W codziennym pędzie nawet się nad nią nie zastanawiamy. A przecież jest obecna w naszym życiu, ma wpływ na nas i nasze otoczenie. Podobno, poza godzinami snu, przeznaczamy na nią ok. 70% naszego czasu! Posługujemy się nią na wiele różnych sposobów. O czym mowa?

Komunikacja interpersonalna to…

…to umiejętność porozumiewania się z drugim człowiekiem. Jest to bardzo prosty proces: nadawca -> komunikat -> odbiorca. Brzmi fajnie, nie? Sęk w tym, że gdyby było tak prosto, nie pojawiałyby się między nami, ludźmi, żadne konflikty. A wszyscy dobrze wiemy, jak jest naprawdę… Wystarczy sobie tylko przypomnieć kłótnie z rodzicami, tę starą sąsiadkę z bloku obok, która chyba nie ma swojego życia, czy upierdliwego szefa, który tylko wymaga. Codziennie na naszej „drodze komunikacyjnej” pojawiają się pewne przeszkody, bariery, blokady…

Czym są te blokady?

Amerykański psychoterapeuta Thomas Gordon zebrał je wszystkie do kupy i nazwał pieszczotliwie „brudną dwunastką„.

1. Krytykowanie – czyli wytykanie błędów, niepowodzeń czy braków, a także negatywne ocenianie. Coś w stylu: „robisz to źle”, „nigdy mnie nie słuchasz”.

2. Przezywanie – tj. etykietowanie, poniżanie, podpada pod przemoc słowną. Zdarzyło Wam się pewnie nie raz pomyśleć, czy powiedzieć o kimś „no tak, typowy facet”, „baba za kierownicą”, „ty głupku”, „jesteś nieodpowiedzialny”, „jesteś bałaganiarą”. A to te delikatne.

3. Stawianie diagnozy – to niefortunna próba zrozumienia motywów działania drugiej osoby. Ile razy słyszeliście, że „robisz tak, żeby zrobić mi na złość” albo „nie robisz tego, bo mnie już nie kochasz”? A przecież tylko ja sama znam motywy swoich działań i nie potrzebuję w tej rozmowie domorosłego psychoanalityka.

4. Chwalenie połączone z ocenianiem – jest nadużywaniem pochwał dla osiągnięcia własnych korzyści. Brzmi kontrowersyjnie, bo przecież pochwały są dobre. Owszem. Ale tylko wtedy, kiedy są szczere. To raz. A dwa: czasami chwalimy kogoś dla osiągnięcia własnych celów, tym samym wywieramy pochwałami nacisk, wywołując wewnętrzne napięcie u chwalonego: „teraz musi być tylko lepiej”, „nie mogę zawieść”, „nie mogę obniżać lotów”. Jest to forma presji psychicznej. Taka negatywna motywacja.

5. Rozkazywanie – to po prostu wydawanie poleceń, nakazywanie komuś, aby zrobił coś po naszej myśli na zasadzie: „masz to zrobić”, „idź tam”, „daj to”. Ta forma komunikacji to prosta droga do buntu albo całkowitego poddania się drugiej osobie.

6. Grożenie – jest zapowiedzią czegoś złego, jakichś konsekwencji. To proste zdanie: „zrób to albo…” niesie w sobie ogromny ładunek negatywnych emocji, wręcz strachu.

7. Moralizowanie – to mówienie drugiej osobie, co powinna zrobić, co jest właściwe. Oczywiście według nas… No i lubimy z siebie robić takich mądrych, lepiej wiedzących…

8. Zbyt wiele pytań – chodzi tutaj o stwarzanie swego rodzaju atmosfery przesłuchania, poprzez zadawanie ogromnej ilości, najczęściej zamkniętych pytań. Druga kategoria to pytania niewłaściwe, intymne, jak np. „kiedy ślub?”, „kiedy drugie dziecko?”, czy „ty na coś chorujesz?” Po którymś z kolei takim pytaniu nie chce nam się już rozmawiać, czujemy się osaczeni, niepewni.

9. Udzielanie rad – jako dawanie gotowych rozwiązań. Rozwiązań, które są dobre dla nas, ale dla kogoś innego już niekoniecznie. Zwłaszcza, jak nie znamy całego kontekstu. A nigdy go nie znamy…

10. Odwracanie uwagi – tutaj w rozumieniu stawiania siebie ponad problemami drugiej osoby. Wiecie, coś w rodzaju: „ojej, to okropne, ale wiesz, co mnie się przydarzyło?”

11. Logiczne argumentowanie – odwoływanie się do logiki pomijając aspekt emocjonalny. Nie jest zdrowo, aby w sytuacji konfliktowej odciąć się całkowicie od uczuć. Nie jest fajnie, kiedy chcesz się wyżalić, a w odpowiedzi zamiast empatii dostajesz robota.

12. Uspokajanie – czyli nakłanianie drugiej osoby, aby ta powstrzymała swoje negatywne emocje. Nie wiem jak u Was, ale sformułowanie „uspokój się” działa na mnie jak płachta na byka.

Jacy jesteśmy – brudna dwunastka w naszym życiu

Pomyśl teraz i przypomnij sobie ostatnią „trudną rozmowę” z rodzicem, partnerem, podwładnym. Ile razy w jej trakcie zostało przez ciebie użyte któreś z powyższych? A teraz zadaj sobie pytanie: robisz to świadomie? Jeśli nie, to znaczy, że jesteś normalnym człowiekiem i możesz nad sobą pracować. Nad sobą i nad swoimi umiejętnościami interpersonalnymi. Ale! Jeżeli powyższe „techniki” stosujesz świadomie i z premedytacją, to może oznaczać, że jesteś na równi pochyłej do zostania manipulatorem. A to już nic dobrego. Ale o tym może innym razem…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *