W tym roku Mikołaj zawitał u mnie nieco wcześniej. Okazało się, że mam okazję przetestować duży i zakrzywiony monitor. Philips 349P wylądował na moim biurku i tak rozpoczęła się nasza przygoda.
Pierwsze wrażenia
Co mogę powiedzieć o tym monitorze? Na pewno to, że jeszcze przed podłączeniem jego wielkość robi wrażenie. To aż 34-calowa powierzchnia, która będzie nam służyć podczas pracy i rozrywki. Zakrzywiony ekran jest pokryty matową powłoką przeciwodblaskową. Producent dostarcza szereg kabli do podłączenia monitora, a jest w czym wybierać. DisplayPort 1.2, HDMI 2.0 x 1, USB-C (z funkcją zasilania do 65 W). Wszelkie gniazda podłączeniowe znajdują się standardowo z tyłu monitora i jest do nich łatwy dostęp. Niestety znajdują się tam też trzy gniazda USB 3.0, co jest mało wygodne jeżeli chcemy często coś podłączać i odłączać. Chcemy podłączyć tam dysk zewnętrzny, którego nie będziemy odpinać lub peryferia typu klawiatura czy też myszka? Ok, jest to wtedy rozwiązanie do przeżycia.
Specyfikacja techniczna monitora Philips 349P
Wiadomo, że przed jakimkolwiek zakupem sprzętu za większe pieniądze, warto zerknąć na to, co kryje się w środku. Z najważniejszych informacji technicznych możemy się dowiedzieć następujących rzeczy:
- przekątna ekranu – 34″
- powłoka matrycy – matowa
- rodzaj matrycy – LED, MVA
- rozdzielczość ekranu – 3440×1440 (UWQHD)
- format ekranu – 21:9
- częstotliwość odświeżania ekranu – 100 Hz
- ochrona oczu – redukcja migotania (Flicker free), filtr światła niebieskiego
- kąt widzenia w pionie i poziomie – 178 stopni
- czas reakcji – 4 ms (GTG)
Praca z Philips 349P – rozpoczynam testy
Po włączeniu monitora pierwsze co rzuciło mi się w oczy to strasznie nie równe podświetlenie matrycy. Jak mam być szczera, zdziwiło mnie, że w takim sprzęcie jest to tak rozwiązane. Bardzo możliwe, że wpływ na to ma fakt, iż jest to monitor z 2018 roku.
Philips 349P ma bardzo duży wybór trybów pracy:
- EasyRead – bardzo ciekawy tryb, który powoduje ograniczenie wyświetlanych kolorów do czarnego i białego; świetnie nadaje się do pracy nad tekstem;
- Biuro – w moim odczuciu znacznie zmniejsza jasność i kontrast, żeby zwiększyć komfort pracy, ale są lepsze tryby dostępne w tym monitorze, które się sprawdzą;
- Zdjęcia – efekt przeciwny do trybu „Biuro”; osobiście uważam, że nie jest to dobry monitor dla grafików przez zastosowaną w nim matrycę;
- Film – tryb uruchamia ciekawe rozwiązanie; wyostrza obraz, zwiększa kontrast i uwydatnia sceny z małą ilością światła bez przejaśnienia całego kadru;
- Gry – tu niestety nie jest za ciekawie – w miejscach gdzie nie jest to potrzebne, przejaśnia, a w miejscach, gdzie jest ciemno, jeszcze bardziej przyciemnia wyświetlany obraz;
- Ekonomiczny – podobny do „Biuro” tylko jeszcze bardziej zmniejsza jasność, lecz nie na tyle, by nie dało się komfortowo pracować;
- LowBlue – zmniejsza emisję niebieskiego światła przez monitor, dzięki czemu podnosi komfort pracy i praktycznie eliminuje uczucie zmęczenia.
Całkiem niezłe rozwiązania
Jak się okazało, świetnym połączeniem do pracy przed monitorem okazał się dla mnie tryb EasyRead oraz podłączenie monitora przez złącze DisplayPort. Pozwala on na ustawienie odświeżania obrazu na poziomie 100Hz. Podłączenie przez HDMI pozwoli nam na osiągnięcie zaledwie 60Hz, przez co możemy szybciej odczuwać zmęczenie. Dodatkowo posiadacze komputerów ze starszymi wyjściami obrazu jak VGA będą musieli się zapatrzeć w adapter, gdyż monitor obsługuje tylko cyfrowe wejścia obrazu.
W ustawieniach monitora znajdziemy kilka ciekawych opcji jak wyświetlanie obrazu 1:1, 4:3, 16:9 oraz szeroki ekran. Dodatkowo w opcjach „Koloru” możemy ustawić tryb „sRGB”, dzięki któremu podniesiemy zakres wyświetlanych kolorów i jakość ich odwzorowania.
Miłym dodatkiem są wbudowane głośniki 2x5W. Dobrze sprawdzają się przy oglądaniu seriali i filmów. Można z nich usłyszeć delikatny bass, a ustawienie maksymalnej głośności nie powoduje charczenia ani innych zniekształceń dźwięku.
Monitor Philips 349P ma spory zakres regulacji w pionie oraz w kącie odchylenia. Zostając przy wzmiance o kącie odchylenia trzeba przyznać, że 178 stopni w pionie i poziomie naprawdę dobrze wypada. Dzięki temu można przyjemnie oglądać filmy ze znajomymi z dowolnego miejsca w pomieszczeniu. Mimo jego wielkości podstawa jest bardzo stabilna i w domu przy dwóch kotach, które skakały na biurko, nie odchyliła się ani o milimetr. Odtwarzanie filmów na tak zakrzywionym ekranie pozwala bardziej „wejść” w oglądany świat niż na salonowym dużym telewizorze.
Podsumowanie zabawy z Philips 349P
Monitor ten jako całość jest bardzo ciekawy, dzięki powierzchni w proporcjach 21:9, rozdzielczości 3440 x 1440 oraz zastosowanym technologiom LowBlue. Świetnie sprawdzi się przy pracy z tekstem, montażu materiałów wideo czy audio. Największą frajdę z jego użytkowania miałam jednak przy grach, najbardziej podczas zabawy z Wieśkiem. Szeroki kąt widzenia uwydatnia więcej szczegółów oraz poszerza widziany świat w trybach fabularnych. Kilka ustawień trzeba było pozmieniać, ale cóż to była za przyjemność! Wprost miód na oczy dla gracza!
Osobiście sprawdził mi się podczas pracy i obsługi kanałów social media. Szeroki ekran umożliwia pracę na kilku oknach, dzięki czemu można było szybko wchodzić w interakcje z potencjalnymi klientami i fanami.
Monitor można nabyć już w cenie 2300 zł i uważam, że jest godnym uwagi urządzeniem. I to dla każdego! A idą święta, więc wiecie co z tym zrobić…
Dziękujemy firmie Philips za możliwość testów urządzenia.