Po obejrzeniu finału serii Avengers naszło mnie wiele przemyśleń, którymi chciałabym się z Wami podzielić. Przyznaje się, że oglądam filmy, ale komiksów nie czytałam i preferuje Marvel’a nad DC. Gdy tą kwestię mamy wyjaśnioną chciałabym przejść do właściwego tekstu (bez spilerów).
Filmy jak serial
Ostatnio filmy Marvel Cinematic Universe można było oglądać w kinie wręcz jak swego rodzaju serial. Wszystkie historie się ze sobą łączyły i tworzyły spójną całość, a Avengers: Infinity War bardzo wysoko postawiło poprzeczkę, jeżeli chodzi o sztukę tworzenie crossoverów. Niestety, mimo że na początku cieszyłam się jak dziecko na każdy nowy film, tak w pewnym momencie poczułam się przejedzona. Trochę tak jak codzienne jedzenie pizzy, w teorii każdy o tym marzy, jednak w praktyce nudzi się już tak po tygodniu czy dwóch (mówię z własnego doświadczenia).
Trailer najnowszej produkcji o Spider-Man'ie
Jest to niestety powód, przez który nie pobiegłam na Kapitan Marvel, a na Avengers: Endgame poszłam bardziej z ciekawości zakończenia niż z rzeczywistym napięciem i wyczekiwaniem. Przestałam odliczać dni do premiery nowego filmu. Na Spider-man: Far from home pójdę na pewno, bo kto nie zauroczył się w niezdarnym, młodym Peterze Parkerze granym przez Toma Hollanda. Dla mnie osobiście to najlepsza jak do tej pory aktorska kreacja tego superbohatera. Jednak w moim sercu era dominacji Marvel’a kończy się i w tym pustym miejscu już kiełkuje nowa miłość.
DC na fali
Powiew świeżości pojawił się z momentem wejścia na ekrany kin Wonderwoman. To było dla mnie zupełnie nowe spojrzenie na studio DC Comics. Pompatyczny styl, który mnie do tej pory drażnił, pasował do tej kreacji. Niestety w Justice League już nie było tak dobrze. Ratował sytuację humor, którego ewidentnie DC zaczęło się od Marvela uczyć. Cieszył mnie mroczny Batman, z którego można stroić żarty jak w LEGO: The movie. Z kina wyszłam zadowolona też dzięki wdziękom Aquamana granego przez Jasona Mamoa.
Teaser filmu o Jokerze
Mimo bardzo sprzecznych opinii podobała mi się też wizja nowego zupełnie innego Jokera z Suicide Squad. Dlatego byłam podekscytowana wizją filmu tylko o nim. Nowy Joker nie będzie jednak grany przez Jareda Leto, co mnie ogromnie smuci. Mimo tego film zapowiada się bardzo ciekawie i liczę na mocne kino, które wgniata w fotel pod względem psychologicznym.
Jako że zwracam dużą uwagę na kreację żeńskich bohaterów w filmach kolejną produkcją DC Comics, na którą wyczekuje są Gotham City Sirens. Trzy silne osobowości Harley Queen, Cat Woman i Poison Ivy w jednym filmie. Ahhh… Warto czekać, mimo że premiera dopiero w 2021 roku. Mam nadzieję, że się nie zawiodę.
Nowa nadzieja
Wprawdzie zapowiedziane są jużż kolejne produkcje MCU i na pewno pójdę na nie do kina, to etap fascynacji i wielkiej, szalonej miłości mam już za sobą. Cieszy mnie fakt, że dwa wielkie studia produkujące kino superbohaterskie, będą mogło rywalizować ze sobą jak równy z równym. Niestety do tej pory DC zostawało w tyle, ale tempo narzucone przez Marvela wymusiło wzmożone wysiłki i na razie zapowiada się to obiecująco. Nam widzom pozostaje czekać na kolejne produkcje i obserwować tę bitwę z oddali.