Dreame MOVA S10 Plus | recenzja

Teraz czas na relaks. Zrób kawę lub herbatę, rozsiądź się wygodnie w fotelu, przykryj kocykiem, bo już zimno i obserwuj, jak ktoś, a raczej coś, sprząta za Ciebie. Mam tu na myśli robota sprzątającego Dreame MOVA S10 Plus, który w obowiązkach domowych wyręczy każdego. Ile to na dodatek zaoszczędzonego czasu i energii, nawet nie jestem w stanie zliczyć. W każdym razie przed Wami recenzja urządzenia, które może nieco wywrócić rynek do góry nogami. Poznajcie Kazimierza.


Witaj Kazimierzu w mych skromnych progach

Choć obiadu za nas nie zrobi (od tego jest Thermomix i Air Fryer), to i tak stanie się dzielnym towarzyszem w walce z brudem, który zawsze bierze się nie wiadomo skąd. Pewnego słonecznego dnia w firmie, w której pracuję, pojawił się kurier z informacją, że przywiózł mi coś fajnego. Tak naprawdę to po prostu położył paczkę w magazynie i nawet nie wiedziałam, w którym momencie się pojawił.

Tak oto, w moich skromnych progach, czyli w domu, do którego właśnie się przeprowadziłam, pojawił się on. Kazimierz vel. Dreame MOVA S10 Plus. Kto z większą częstotliwością ma okazję sprawdzać moje recenzje, ten doskonale już wie, że każdy Pomocnik ds. Sprzątania otrzymuje ode mnie szlachetne, godne imię. Nie inaczej było i w tym przypadku. Oto jak robot sprzątający ze stacją ładującą, prezentował się chwilę po wyjęciu z pudełka, w którym spędził trochę więcej czasu, niż przypuszczałam. Głównie z uwagi na ponad 3-tygodniową awarię światłowodu…

Wyposażenie i zawartość opakowania

Dreame MOVA S10 Plus w cenie, którą poznacie w późniejszym etapie recenzji, jest naprawdę solidnym i bardzo, ale to bardzo dobrym wyborem, jeśli chodzi o pomoc w sprzątaniu domu. W opakowaniu wraz z naszym bohaterem recenzji znajdziemy stację ładującą do automatycznego opróżniania pojemnika na brud, rampę najazdową do stacji, wymienny worek na kurz, kabel zasilający, szczotkę boczną do robota, instrukcję obsługi w języku polskim (na szczęście) oraz kartę gwarancyjną. Do mopowania służy szmatka, którą możemy zdjąć i wyczyścić. S10 Plus dysponuje mopem wibracyjnym. Tym samym takie rozwiązanie staje się solidną konkurencją dla rozwiązań Ecovacs i Roborock, więc uważajcie firmy, bo na horyzoncie pojawił się konkretny przeciwnik.

Specyfikacja techniczna – Dreame MOVA S10 Plus

MOVA S10 Plus odkurza, mopuje i sprytnie omija przeszkody. Nawet podnosi się nieco podczas czyszczenia powierzchni przy krawędzi. W tej półce cenowej jest naprawdę rewelacyjnym urządzeniem, które szybko można polubić. Poniżej specyfikacja techniczna, z której można wywnioskować, czego spodziewać się po urządzeniu.

Poziom hałasu60 dB
Czas ładowania360 minut
Czas pracy na jednym pełnym ładowaniu260 minut w trybie cichym
Pojemność akumulatora5200 mAh
Zasilanie znamionowe20 V DC 1 A / 75 W
Pojemność zbiornika na kurz350 ml
Pojemność zbiornika na wodę300 ml
Czujnikiantykolizyjny, krawędzi, laserowy, odległości, przeciw zaplątaniu się w kable, przeszkód, uskoku podłoża
Wirtualna ścianatak
Automatyczne opróżnianie pojemnikatak
Automatyczny powrót do bazy i ładowanietak
Ładowanie i wznawianie sprzątaniatak
Funkcja mopowaniatak
Sterowanieza pomocą aplikacji + 3 przyciski funkcyjne
Dioda LEDna stacji
Tworzenie mapy pomieszczeniatak
Programator pracytak
Zastosowane technologiesystem mopowania VibroTurbo, system DualBoost 2.0, technologia ssania Vormax, RoboSwing: inteligentne podnoszenie mopa 7 mm, 3DAdapt: omijanie przeszkód, tnteligentne czyszczenie dywanów
Zmywalny pojemnik na kurztak
Funkcje dodatkoweautomatyczne opróżnianie pojemnika na kurz, funkcja mopa, pauza/tryb wznawiania, powrót do stacji dokującej na życzenie użytkownika, sprzątanie wybranych pomieszczeń
Wymiary robota35 cm średnica, 9,74 cm wysokość
Wymiary stacji bazowej44cm wysokości, 29,6 cm szerokoci, 42,7 cm głębokości + nakładka
Częstotliwość znamionowa50 – 60 Hz
Siła ssania7000 Pa
Rodzaj filtra EPAE11
Tryby pracy4 poziomy mocy odkurzania, 3 poziomy dozowania wody
Pojemność worka na kurz w stacji ładującej4 litry
Mopowanie wibracyjne3500 wibracji na minutę
Podnoszenie mopana 7 cm
Pokonywanie progówdo 2 cm
Obszar pracy na jednym ładowaniudo 175 m2
Wymienny pojemnik na kurztak

Słów kilka o samym designie

Co drzemie w specyfikacji technicznej Kazimierza, już wiecie. Pora poświęcić kilka słów na sam design urządzenia. Ten, na pierwszy rzut oka, przypomina wszystkie najpopularniejsze modele robotów sprzątających, również tych należących do konkurencji. Biały kolor doskonale dopasuje się do wnętrz, ponieważ jest on wyjątkowo uniwersalny. Całość wykonano z wysokiej jakości materiałów, więc od razu wiadomo, że urządzenie będzie nam towarzyszyć przez wiele długich lat.

Na górnej części obudowy znajdują się trzy fizyczne przyciski: włącznik, przycisk powrotu do stacji oraz przycisk do sprzątania punktowego. Są one standardowo podświetlone i odpowiadają również za rozpoczęcie połączenia z siecią. Obok nich, niemal na środku robota, znajduje się wieża z laserem LIDAR, która pozwala na skanowanie otoczenia. Pod tylną klapką znajduje się przycisk resetowania oraz dioda sygnału Wi-Fi. Tam także znajdziemy pojemnik na brud, który jest automatycznie opróżniany w stacji ładującej. Pojemnik otrzymujemy z filtrem HEPA, który ponadto można łatwo wyjąć i wyczyścić, jeśli zajdzie taka potrzeba. W tylnej części robota znajduje się pojemnik na wodę. Jak można zauważyć, robot dysponuje całkiem pokaźną liczbą czujników, w tym na zderzaku. Urządzenie wykorzystuje system rozpoznawania obiektów 3DAdapt oraz boczny czujnik ścian. Należy jednak zauważyć, że firma Dreame nie zabezpiecza przedniego zderzaka gumowym paskiem. To dość odważne, jednak przyznaję od razu – robot ani razu od niczego się nie odbił.

Jak prezentuje się spód robota?

Dopóki nie jest używany, to idealnie. Później już mamy do czynienia z masą moich włosów wokół szczotek, kół, a na zderzaku pełno doklejonej sierści Zuzi. Jednak napiszę trochę o tym, co możemy zauważyć i co odpowiada za uprzątnięcie podłóg. Po wyjęciu robota musimy samodzielnie zamontować dołączoną szczotkę boczną, która pomaga w usuwaniu kurzu z kątów. Obok niej znajdują się dodatkowe sensory. Wzdłuż zderzaka umieszczono czujniki wykrywające schody. Obecny jest również mały sensor ultradźwiękowy, który rozpoznaje dywany oraz styki do ładowania, a między nimi znajduje się obracające się kółko, dzięki któremu Kazimierz może się poruszać na wszystkie strony świata. Napęd zapewniają gumowe duże koła, które umożliwiają pokonywanie progów o maksymalnej wysokości 2 cm. Między nimi widzimy główną szczotkę, która wciąga zabrudzenia z podłogi. Jak można zauważyć, jest ona niemal w całości gumowa. Pozwala to na efektywniejsze usuwanie np. sierści zwierząt.

No i mop. W zestawie znajduje się jedna szmatka, którą możemy ją łatwo zdjąć, umyć i wysuszyć. Pierwsze zdjęcie przysporzyło mi zawału – wiecie, jestem naturalną blondynką i myślałam, że zepsułam. Bo szarpnęłam, no. Pod mopem znajdują się otwory, które nawilżają szmatkę w zależności od ustawionej przez nas intensywności w aplikacji. Środkowa płytka w trakcie mopowania wprawiana jest w szybkie drgania. Jak się sprawdza, dowiecie się za chwilę.

Stacja bazowa Dreame MOVA S10 Plus

Wraz z robotem otrzymujemy stację ładującą, która jednocześnie opróżnia pojemnik na brud znajdujący się w naszym pomocniku. Dzięki temu możemy niemal na 3 miesiące zapomnieć o jego opróżnianiu – choć zapewne robot poinformuje nas o osiągnięciu przez nią swojego limitu pojemnościowego. Jej montaż jest prosty i szybki, a sama stacja nie jest zbyt ciężka, co zostało docenione przez mój kręgosłup. Wystarczy włożyć dołączoną rampę, która ułatwia robotowi wjazd i podłączyć stację do zasilania. Pod pokrywą znajduje się już gotowy do użycia worek na brud o pojemności 4 litrów.

Sama stacja wygląda bardzo estetycznie i nie zajmuje wiele miejsca. Została również wykonana w tej samej kolorystyce, co robot sprzątający. Istnieje możliwość schowania nadmiaru kabla, dzięki czemu możemy zapomnieć o plątających się przewodach rozciągniętych po połowie pokoju, jeśli nie po całym.

Połączenie z aplikacją Dreamehome

By móc rozpocząć komfortowe i niemal bezdotykowe, nieangażujące sprzątanie, musimy zainstalować aplikację. Testowanie robota wypadło akurat na moment testowania również Motoroli edge 50 neo, więc dedykowana aplikacja Dreamehome została pobrana na Androida. Na iOS również sprawdziłam i sprawuje się równie dobrze. Aplikacja ta pozwala na obsługę wielu innych urządzeń spod skrzydeł Dreame, więc możecie stworzyć swój ulubiony ekosystem inteligentnego domu w jednym miejscu.

By w ogóle wystartować, musimy się zalogować (lub założyć konto, jeśli jeszcze go nie mamy). Dodajemy do aplikacji urządzenie z listy lub z kodu QR znajdującego się na robocie, pod jego klapą górną. Następnym krokiem jest parowanie robota z siecią domową, a następnie aplikacją. Na to musiałam długo czekać, ponieważ całe 20 dni nie miałam Internetu w domu… Następnie aplikacja informuje nas o podstawowych, najważniejszych informacjach, byśmy mogli rozgościć się w jej możliwościach.

Aplikacja dostępna jest w języku polskim, co może dla niektórych okazać się kluczową informacją. Sam robot także wypowiada się po polsku, jednak damski głos do męskiego imienia postanowiłam zostawić. Nie pytajcie, dlaczego. Apka oferuje oczywiście wiele ustawień, takich jak wybór poziomu mocy ssącej, stopnia nawilżenia mopa, a także możliwość dostosowania zachowania robota w różnych sytuacjach. Oprogramowanie robota jest regularnie aktualizowane, więc nigdy nie wiadomo, kiedy będzie potrafił zrobić coś nowego. W menu aplikacji dostępna jest historia sprzątania z odpowiednimi statystykami, a także możliwość ustawienia harmonogramów pracy. Ustawienia pokazują poziom zużycia akcesoriów oraz sugerują, jak je wymienić lub wyczyścić.

Mapowanie terenu

Dreamehome pozwala na zapisanie do 4 map. Możemy ręcznie dzielić je na pomieszczenia, określać rodzaj podłogi, ustawiać wirtualne ściany oraz obszary zakazane, a także dodawać meble na mapie i ustalać kolejność sprzątania. Ciekawym rozwiązaniem jest osobny tryb mapowania oraz generowanie map w 3D. Jeśli robot utworzy więcej niż jedną, np. podział na kilka pięter, nie zapomnijcie uwzględnić tego ręcznie w aplikacji, bo się zdziwicie.

Nową mapę możemy stworzyć na 2 sposoby: pierwszy to przeprowadzenie pełnego sprzątania, a drugi to tzw. szybkie mapowanie. Ja poszłam na łatwiznę i wybrałam opcję numer jeden. Po wyjeździe ze stacji robot rozpocznie mapowanie, zaczynając od objazdu po krawędziach. Warto pamiętać, że w tym trybie robot nie wykonuje odkurzania. Wtedy właśnie odbywa się wstępne skanowanie, które możemy podglądać w aplikacji. Robot rozpoznaje schody i je omija. Żałujcie, że nie widzieliście mojej reakcji, jak zbliżał się do schodów prowadzących na poziom niżej, a ja rzuciłam się w jego stronę, żeby go łapać, by nie spadł. Mówiłam już, że jestem naturalną blondynką.

Mapowanie powinno rozpoczynać się od startu ze stacji i samodzielnego powrotu do niej. Automatycznie utworzy się także podział na pokoje, który możemy dowolnie edytować, łącząc i scalając poszczególne pomieszczenia, a nawet usuwając fragmenty z mapy. U mnie wystarczyło jedynie „wycięcie” miejsca, w którym stoi duże lustro, ponieważ Kazimierz uznał chyba, że to drzwi do Narnii, przez które nie może przejechać.

Planowanie sprzątania – harmonogram

Nie ma nic lepszego niż ustawienie harmonogramu pracy. Po powrocie z pracy, ze sklepu czy ze spaceru wiemy, że w mieszkanie będzie czysto. Planując zadania, mamy możliwość wyboru pomieszczeń do sprzątania oraz ustalamy, co ma się dziać. Obejmuje to moc odkurzania, intensywność wody podczas mopowania, ustawienie mopowania, liczbę powtórzeń oraz godziny i dni, w które sprzątanie ma się odbywać. Gdy Kazimierz rozpoczynał sprzątanie, aplikacja wysyłała powiadomienie na mój telefon. W sumie Zuzia też reagowała – uciekaniem na łóżko.

Oficjalnie możemy stworzyć wiele harmonogramów, które uwzględniają różne metody sprzątania dla poszczególnych pomieszczeń. Możemy także na stałe określić, w jaki sposób mają być sprzątane konkretne pokoje z podziałem, gdzie ma odbywać się odkurzanie, a gdzie mopowanie. Sprytne, funkcjonalne, pomocne, genialne. Niezmiennie.

Dreame MOVA S10 Plus i jego praca

Na efektywność sprzątania spory wpływ ma ustawiony poziom mocy ssącej, co nie powinno nikogo dziwić. Po kilku próbach optymalnym ustawieniem okazał się tryb turbo. Poradził on sobie z brudem po remoncie wynajmowanego domu, sierścią Zuzi, moimi włosami oraz żwirkiem i całą masą zabrudzeń prosto z kominka. Również trasę robota możemy ustawić w trybie szybko lub standard. Kazimierza nie wypuściłam do kuchni i łazienki. Jestem bardzo świadomym użytkownikiem i wiem, że nie chciałoby mi się go ciągle przenosić. Swoją pracę przeprowadzał w głównej części domu – w salonie, sypialni i w korytarzu. 48m2 na te 3 pomieszczenia okazało się wystarczające do wyciągnięcia najistotniejszych wniosków. Wiecie co mnie najbardziej cieszy? Że wjeżdżał mi pod łóżko, bo ja do umycia pod nim podłogi muszę się mocno pochylać.

Skuteczność odkurzania jest zasadniczo imponująca, szczególnie kiedy pozwoliłam sobie na sprzątanie w najmocniejszym trybie. Ze względu na strachliwego kota pozwoliłam sobie na to właśnie tylko ten jeden jedyny raz. I jestem zadowolona na maksa. Świetnie radzi sobie z dużą ilością sierści, a krawędzie przy ścianach chyba nigdy nie były tak dokładnie wysprzątane. Kazimierz okazał się sprytny, bo wjeżdżając na włącznik lampki nocnej ciągle ją włączał i wyłączał. Niemniej nic nie uszkodził, nie wciągnął żadnej zabawki kota, a większe z nich po prostu omijał, dodając samodzielnie do mapy pomieszczenia jako kolejny punkcik.

Dla Motoroli edge 50 neo Kazimierz był za szybki, by zrobić wyraźne zdjęcie w trakcie jego pracy.

Po wykryciu dywaniku w salonie, przy drzwiach balkonowych, pojawiła się zabawna sytuacja. Kazimierz kilkukrotnie go przesunął, wjechał na niego i z niego zjechał, a mocniejsze ssanie odpalał… po zjechaniu z dywanika. I tak za każdym razem, kiedy sprzątał. Chyba napis na wycieraczce „IĆ STOND” wziął sobie za bardzo do swojego robotycznego serca. Większej ilości dywanów na ten moment u siebie nie mam. Więc niestety nie miałam okazji jeszcze sprawdzić tego „błędu Matrixa” na innym.

Mopowanie

Uzupełniamy zbiornik na wodę i jazda – startujemy z mopowaniem, czyli myciem podłogi. Szmatka będzie automatycznie nawilżana względem tego, co ustalimy w aplikacji. Dzięki temu podłoga będzie równo myta od samego początku. Dreame MOVA S10 Plus potrafi podnieść mopa do 7 mm. Gdy nie jest używany, szmatka pozostaje uniesiona, a opada tylko podczas mycia podłogi. No bo po co ma za sobą ciągnąć mopa niepotrzebnie, prawda?

Nie mogę tutaj zapomnieć o opcji RoboSwing, zapewniającej dokładniejsze mopowanie krawędzi. Taki efekt uzyskuję zawsze, kiedy myję podłogę na kolanach, he he. Mopowanie jest efektywne dzięki systemowi VibroTurbo, który wprawia mop w drgania z prędkością 3500 ruchów na minutę. Zapewnia to skuteczne szorowanie podłogi, choć musimy pamiętać, że odbywa się to tylko z użyciem wody bez żadnego detergentu. To dla mnie jest zazwyczaj zwykłym odświeżeniem. Nie zmienia to faktu, że bardzo komfortowym i potrzebnym. Funkcja podnoszenia mopa jest również przydatna podczas powrotu na stację ładowania.

Ahhh ta podejrzana jakość dźwięku w nagraniach Motoroli… Hmmmm…

Czas działania

Wypuszczając Kazimierza do ogarniania podłóg na trzy z pięciu pomieszczeń, okazało się, że obszar jego pracy to ok. 49m2. Gdyby pokoje były puste, zaiste byłoby tego więcej. Robot zawsze opuszczał stację ładującą z poziomem baterii 100%, a po skończonym sprzątaniu wracał z poziomem baterii 79%. Posprzątanie salonu, korytarza i sypialni zajmowało mu średnio 55 minut. Jeśli z jakiegoś powodu robot nie będzie w pełni naładowany i w trakcie pracy się prawie rozładuje, usłyszymy komunikat o tym fakcie nas informujący. Następnie robot samodzielnie powróci do stacji ładowania. Kiedy ładowanie dobiegnie końca, powróci do swoich czynności w miejscu, w którym je zakończył. W skrócie – nie musimy się o nic martwić. Jeśli skorzystamy z opcji odkurzania i mopowania, czas nie ulegnie zmianie. Po prostu wszystko odbędzie się jednocześnie, na tych samych zasadach.

Podsumowanie – Dreame MOVA S10 Plus

Tak oto kończy się nasza przygoda z Kazimierzem, który został ze mną dłużej ze względu na problem z Internetem. Bo jaki sens odpalać robota, jeśli jego główne możliwości są oparte na aplikacji. Mam nadzieję, że było mu ze mną dobrze, bo ja nie mam żadnych zastrzeżeń. Dreame MOVA S10 Plus to robot sprzątający, który oferuje praktycznie wszystkie najważniejsze funkcje. Dokładnie te najbardziej wymagane od tego typu urządzenia. W swojej kategorii cenowej mogę śmiało powiedzieć, że jest najlepszy. Na ten moment model ten kosztuje ok. 1800.00 PLN i z całego serca mogę go polecić każdemu, kto oczekuje prostoty obsługi, funkcjonalności i braku konieczności posiadania w urządzeniu nieskończonej ilości bajerów.

Gumowa szczotka i wygodna w obsłudze stacja do opróżniania pojemnika na brud to zestaw typu „must have”. Zwłaszcza dla właścicieli wszelkich psów, kotów i innych zwierząt domowych. Jeśli nie macie u siebie miejsca na duże, skomplikowane stacje robotów, które można np. podłączać jeszcze do wody, to model ten okaże się doskonały. Zachęcam do bezpośredniego zapoznania się z asortymentem producenta, ponieważ jest w czym wybierać!

Dziękujemy firmie Dreame Polska oraz Rumour za możliwość testów urządzenia.

Wsparcie w postaci wirtualnej kawy.
Dziękuję!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *