Już od jakiegoś czasu wiadomo, że AI, czyli sztuczna inteligencja, z ang. Artificial Intelligence, jest w stanie tworzyć sztukę. W ubiegłym roku (2017) ogłoszono, że dzieła plastyczne stworzone przez AI wyglądają na bardziej „ludzkie” niż te, które stworzyli ludzie-artyści. W skrócie: chodzi o to, że AI analizuje sztukę, zarówno jej wygląd, jak i analizę, dzięki wielkiej liczbie danych zgromadzonych uczy się i po pewnym czasie jest gotowa dawać nowe dzieła sztuki. Ludzie, stykając się z dziełami, nie są w stanie stwierdzić, czy powstały dzięki algorytmom AI, czy są dziełem nieskończonej wyobraźni ludzkiej.
Sztuka a sztuczna inteligencja
Obiekty, których twórcą jest AI, można było kupić już od jakiegoś czasu, np. dzieła z nurtu tzw. incepcjonizmu, powstałe przy okazji uczenia przez inżynierów Google sztucznej inteligencji. Wkrótce pójdziemy krok dalej. Jeden z najbardziej szanowanych domów aukcyjnych na świecie, Christie’s, wystawia na październikowej aukcji w Nowym Jorku dzieła wykonane „przez algorytm”. Portret Edmunda Belamy pójdzie pod młotek 23–25 października tego roku.
Proces twórczy
Jak wygląda proces twórczy, jeśli autorem jest AI? Nie jest tak prosto, że komputer siada do cyfrowych sztalug, chwilę cierpi (być może za miliony, które kosztował), a potem intensywnie macha cyfrowym pędzlem, by wreszcie drukarka, jego wierna połówka, wypluła dzieło. Proces twórczy opisali na swojej stronie internetowej ludzie – konkretnie OBVIOUS, czyli kolektyw (jak się zwą) artystów, przyjaciół, badaczy AI. Jego celem jest odkrywanie związków technologii ze sztuką, a dokładniej możliwości twórczych AI.
Proces wygląda zatem następująco:
- Dobór danych – wybór dużej liczby danych o wspólnych cechach wizualnych, ażeby stworzyć na ich podstawie próbkę.
- Tworzenie obrazu – konkurencja dwóch algorytmów, w której adwersarze mają nawzajem przekonać się do tego, że rezultat jego algorytmu jest „prawdziwszy.
- Szkolenie – podnoszenie rozdzielczości obrazu.
- Produkcja – druk na płótnie, oprawa, sygnowanie matematyczną formułą wyrażającą stosunek adwersarzy.
Więcej o Generatywnych Sieciach Przeciwstawnych (GANs – Generative Adversarial Networks), czyli jądrze projektu, można przeczytać na stronie kolektywu.
Gdzie się kończy sztuka a zaczyna… sztuka?
Tymczasem przed nami stoją inne pytania: czym jest ta sztuka, która niedługo stanie na aukcji? I po co powstała? Twórcy projektu twierdzą, że ich celem jest potwierdzenie, że algorytmy potrafią naśladować kreatywność (dosł. emulate creativity), ale „naśladowanie” z natury nie jest twórczością. A może jest? Może w kulturze remiksu i dobie plagiatu „naśladowanie” stało się już sztuką? I kto jest autorem tego obrazu – algorytmy, zwalczające się niemal jak w filozoficznej sztuce dysputy, z których jeden ma bronić swego, drugi, jak adwokat diabła, go podważać. Algorytmy te ktoś stworzył, nie są one przypadkowe, ale ich autorem jest człowiek/ludzie. Do kogo zatem należą prawa autorskie do Portretu Edmunda Belamy? Pytań jest więcej i będą narastać.
Tak czy inaczej Christie’s zdecydował się wystawić wspomniany portret na aukcji, na blogu szczegółowo opisując proces powstawania dzieła, jak również kontrowersje mu towarzyszące. Cenę dzieła AI szacuje się na 7000–10 000 euro.