Każdy korzysta z Internetu czy tego chce, czy nie. Zepsuł się czajnik? Szukasz domowych sposobów naprawy. Od trzech dni boli Cię głowa? Sprawdzasz, co to może być (i dowiadujesz się, że masz raka, udar mózgu albo jego brak).
Więc co by się stało, gdyby pewnego pięknego dnia zgasł Internet?
Odłóż już ten telefon!
Czy to impreza rodzinna, czy wesele, czy jakaś inna uroczystość, zawsze mamy telefon w ręce. Sprawdzamy najnowsze wpisy na Facebooku, musimy napisać Tweeta i zrobić sobie selfie w nowych ciuchach. Ze sklepu nie wyjdziemy bez zdjęcia w lustrze w przymierzalni i wrzucenia go na Snapa, a każda wizyta w restauracji czy McDonald’s kończy się wrzuceniem jedzenia na Instagram z milionem hasztagów. W Wigilię rozsyłamy życzenia na Messengerze i dodajemy zdjęcia przygotowanych potraw, a na Wielkanoc pokazujemy innym, jak umiemy pomalować jaja (tak, jaja).
Internet stał się częścią naszej codzienności, ale co się dziwić – takie mamy czasy. Już nie raz miałam okazję usłyszeć u siebie w domu hasło „Odłóż już ten telefon!”. Niby spędzasz czas z rodziną, ale patrząc w ekran telefonu. Czy jest to uzależniające? Oczywiście, że tak. Czy możemy czuć się jak bez jednej ręki, kiedy zostawimy telefon w domu lub w samochodzie? No pewnie! Czy zginiemy, jak zgaśnie Internet? Być może…
Gdyby zgasł Internet, świat przeżyłby kryzys
Marc Elsberg w swojej książce Blackout opisuje sytuację, w której stopniowo gaśnie prąd. Świat ogarnia chaos, nie ma jedzenia, nie ma ciepłej wody, nie ma telefonów (bo nie ma ich czym podładować), a udziały firm na giełdzie odnotowują niesamowite straty. A co robi człowiek? Nie potrafi zrobić sobie kanapki, bo maszynka do krojenia nie działa. Nie może sobie znaleźć zajęcia, bo przecież nie ma prądu, bo nie działa TV i nie działa konsola. Gdyby zgasł Internet, NIE BYŁOBY NETFLIXA. Czy wiedzielibyście jak się zachować? Przeżylibyście bez portali społecznościowych i gier on-line? Tęsknilibyście za zakupami na allegro czy po prostu przeczekalibyście ten okres, czytając książkę, grillując ze znajomymi czy po prostu śpiąc? (Tak, ja bym to przespała, zdecydowanie).
Internet jest jednym z największych źródeł wiedzy, newsów i ciekawostek. Wyprzedza telewizję o kilka kroków w prędkości przekazu informacji. Ale nie brakuje (i pewnie o tym wiecie) masy portali karmiących nas głupimi gifami, memami i filmikami. W wolnej chwili każdy przegląda kwejki, sprawdza co słychać na YouTube i co nowego będzie w kinach. Wyobraźmy sobie, że pewnego pięknego dnia budzimy się i… nie ma nic. Nic nie działa. Wpadamy w szał. Chodzimy znerwicowani i nie wiemy, co mamy ze sobą zrobić. Ba, nawet gry na telefon nie możemy sobie ściągnąć. Nie wspominając już o robieniu przelewów i płatnościach kartą czy też BLIK-iem. Każdy, kto kręci się po Internecie więcej niż 6 godzin dziennie, mógłby oszaleć. Pewnie mieliście okazję oglądać serial Black Mirror – gdyby te wizje przyszłości miałyby się sprawdzić, nie moglibyśmy się już nazywać ludźmi. Raczej marionetkami, które zatraciły granicę pomiędzy wirtualnym światem a rzeczywistością.
To gdzie jest ta wtyczka?
Ok, nie ma Internetu. Stało się. Pamiętacie, jaką w dzieciństwie mieliśmy super moc? Potrafiliśmy się z kimś umówić na granie w piłkę czy zabawy w parku bez korzystania z dzisiejszych udogodnień. Zawsze wiedzieliśmy, o której się zobaczymy, gdzie jest „tajne miejsce” i jakim skrótem do niego trafić. Będąc w nowym miejscu, pytaliśmy przechodniów, którędy trafić na daną ulicę, gdzie znaleźć fryzjera, a gdzie spożywczy. Gdyby zgasł Internet, pogubilibyśmy się dwie ulice dalej od własnego domu. Bo przecież nawigacja w telefonie powinna mieć dostęp do Internetu, żeby wskazać Ci drogę.
Po co nam teraz książka telefoniczna, skoro w wyszukiwarce sprawdzimy numer telefonu i adres do interesującej nas firmy. Internet to codzienność. To narzędzie, którym posługujemy się z zamkniętymi oczami.
Kiedyś można było wejść do sieci, a teraz nie można z niej wyjść. Jedziesz na wakacje – wstawiasz 15845 zdjęć, żeby inni o tym wiedzieli. Twoje dziecko skończyło właśnie miesiąc – nie zapomnij podzielić się tym ze swoimi followersami! Czasami tego Internetu jest za dużo…
To może jakaś alternatywa?
„Wyloguj się na weekend” – polecam każdemu, kto przez cały tydzień od rana do nocy ma do czynienia z portalami internetowymi. Wierzcie lub nie, ale bez Internetu DA SIĘ ŻYĆ (no może przez jeden lub dwa dni). Małymi krokami zaczynam to praktykować i wiecie co? Życie w realu też jest ciekawe, a do pozostawiania telefonu z daleka od siebie też można przywyknąć.
Czego by Wam brakowało najbardziej, gdyby ktoś już jutro wyłączył Internet? Braku możliwości skontaktowania się ze znajomymi? Dostępu do filmów i muzyki? Czy najzwyczajniej w świecie – scrollowania stron przez cały dzień?
Pssssssssssssssst!
No i nie zapominajmy o tym, że gdy zgaśnie Internet, nie będziecie mogli nas czytać! A tego byśmy nie chciały.