Pamiętacie czasy, w których po raz pierwszy mieliście okazję skorzystać z komputera i połączyć się z internetem? Wydaje się to bardzo odległe, biorąc pod uwagę fakt, jak szybko technologia mknie do przodu. Pierwsze gry, pierwsze wirtualne znajomości i nieprzespane noce spędzone na czatach, gdzie co druga osoba pisała „Hej, poklikash?”. To właśnie tak kiedyś wyglądał czas spędzony przed komputerem.
Powrót do przeszłości
Najważniejszym i najbardziej przekonującym argumentem, który decydował o zakupie komputera przez naszych rodziców, było „Bo ja go potrzebuję do szkoły, żeby zadania robić”. Chyba każdy z nas pamięta jednak swoje prawdziwe początki, do których wykorzystywał komputer. Malowanie dziwnych obrazków w Paincie i granie godzinami w Pasjansa i Sapera. Z czasem pojawiało się coraz więcej ciekawszych gier (Quake, GTA, Mortal Kombat, Wormsy, Need for Speed, Diablo, Captain Claw) i niech rzuci kamieniem ten, kto nigdy nie miał CD-Action na swojej półce. Aż pewnego, pięknego dnia rozpoczęła się era internetu, bez którego nie wyobrażamy sobie życia. Dziś każdy ma w domu mega szybki internet, ale jeszcze kilkanaście lat temu nie wszyscy mogli się nim cieszyć.
Co robiliście na Informatyce w szkole? Bo ja, pomijając grę w Pasjansa na ocenę (TAK, kto pierwszy skończy, ten dostaje 5!), odpalałam znaną wszystkim czaterię. Nigdy nie zapomnę tej lawiny wpisów i dziwnych, śmiesznych nicków w różnych kolorach i kombinacjach. A ten, kto miał kamerkę, ten miał władzę. Pamiętacie, jak wyglądały te rozmowy? Bo ja pamiętam je doskonale! „Skąd klikasz?”, „Ile masz lat?”, „Dziewczyna czy chłopak?”, „Masz GG?” i można tak wymieniać bez końca. Fora internetowe o przeróżnej tematyce aż pękały w szwach od użytkowników. Dziś fora padają jak muchy, a ich miejsce przejęły grupy na Facebooku. Nie ma się co dziwić – kto dziś nie ma Facebooka, ten nie istnieje… Jak ktoś chciał pograć z nieznajomymi, to wchodził na kurnik, jak chciał zobaczyć śmieszne obrazki czy też filmiki – odpalało się jeja. Teraz wszystko się zmieniło.
„Hej, poklikash?” jako rozpoczęcie nowej znajomości
Nie można również zapominać o tym, jaką ewolucję przeszedł sam język internetowy, a raczej przekazywanie informacji podczas prowadzenia rozmowy na różnych komunikatorach. Wszyscy, ale to WSZYSCY kiedyś.pisali.właśnie.w.taki.sposób lub BaWiLi sIę W pOkEmOnY, a jeszcze inni wskakiwali na wyshshy level i shukali nowych sposobów na pisanie, bo PrZ3C13sH Ff13My, jakie to było wtedy fajne! Na niektórych forach internetowych stosowano nawet specjalne generatory, by każdy mógł pisać w ten dziwny, ale w tamtych czasach modny sposób. Wracając do tematu klikania, każda rozmowa na czacie kończyła się wymianą numerów na Gadu-Gadu (macie jeszcze? bo ja tak, choć nie używam już tak, jak kiedyś). I każdy, kto rozmawiał z osobami na GG, zakochał się w emotikonach.
A teraz pytanie dnia: kto wpisywał różne dziwne numery „z czachy” i poznawał w ten sposób nowych ludzi? Ja przyznam się bez bicia, że mam jeszcze kilku znajomych z tamtych czasów i często się śmiejemy z tego, jak dziecinni i głupi byliśmy te kilkanaście lat temu. Co do samego wpisywania dziwnych numerów, pozwolę sobie przejść do następnej części tekstu, by nieco o tym powspominać (a jest o czym!).
Mamo, kupisz mi telefon?
Telefon, jakby nie było, też pojawił się w tym samym momencie, co nasze zapały do korzystania z komputerów wielkości półki. I zgadza się – pierwsze telefony to były cegłofony, które były masywne, ciężkie i miały małe, czarno-białe wyświetlacze (jak ktoś miał Nokię z kolorowym, to było szaleństwo!). Teraz te cegłofony są na innym poziomie, o którym wspominam w tekście Duży smartfon nie tylko dla mężczyzn, ale wracając do tematu…
Pierwszy telefon wiązał się z kartą od operatora, który już najzwyczajniej w świecie nie istnieje lub totalnie zmienił nazwę. Pamiętacie „Sami Swoi”, „Era Tak Tak”, „Idea”? Kupowało się startery z innej sieci, niż kupiła mama, bo były lepsze pakiety SMS za 6 zł. Aż miło powspominać. Niejeden z Was pewnie bawił się w ten sam sposób co ja, czyli wpisywał w pole odbiorcy przypadkową kombinację cyfr i wysyłał SMS-a. „Kim jesteś?” – „A Ty?”. No aż mi się usta same uśmiechają, jak sobie to przypomnę. I okazywało się, że napisało się do czterdziestoletniego kierowcy tira, haha. A wyścigi na puszczanie „strzałek” czy tam „sygnałów”, które miały na celu tylko podświetlić ekran telefonu i pokazać, że ktoś dzwonił? Ja zawsze ze znajomą puszczałam strzałki tak długo, aż któraś w końcu zasnęła (dzieci…). Nigdy nie zapomnę dźwięku sygnału, który wydobywał się, kiedy telefon leżał przy radiu – człowiek od razu wiedział, że za chwilę coś się wydarzy!
Informowały o tym również inne dziwne gadżety – naklejki z kolorowymi diodami lub śmieszne, dziwne zawieszki na telefon. Teraz nie ozdobiłabym swojego telefonu takim czymś, no ale wtedy to było modne i miał to każdy (głównie z gazet typu Popcorn lub Bravo).
Wróżbito Macieju, co nas czeka?
Teraz z uśmiechem na ustach wspominamy tamte czasy, jak każdy słuchał piosenek na Winampie, nagrywał płyty przez program Nero, ściągał dzwonki na telefon, wpisując kody z gazet i wymieniał się profilami na naszej-klasie i MySpace. Dzisiejszy świat w zawrotnym tempie mknie do przodu i pewnego, pięknego dnia (czyli za około 20 lat) będziemy pisać kolejny tekst o tym, jak to wyglądał internet i telefony w 2018 roku. Owszem, teraz dzieciaki od najmłodszych lat ogarniają obsługę tabletów i smartfonów, ale nigdy nie wiadomo, co przyniesie nam jutro.
A Wy, co pamiętacie z tamtych czasów? Wstydzicie się tego, jak pisaliście? Co najbardziej utkwiło Wam w pamięci? Podzielcie się tym z nami, bo jesteśmy bardzo ciekawe (jak to kotki)!
Pierwszy komputer – granie na godziny z rodzeństwem. Każdy miał jedną godzinę dziennie, więc aby lepiej ją wykorzystać grało się nie pojedynczo a w 2-3 osoby. Do dzisiaj nie ogarniam, jak mogłam grać z siostrą w fpsy w stylu „ja chodzę, ty strzelasz”.
Internet – pierwszy dzień to założenie bloga i pisanie emo-wpisów jaki to świat jest beznadziejny. Potem próby zarabiania w sieci klikając na stronki gdzie niby miało się dostać kilka zł za oceny, które z moim dziecięcym angielskim brzmiały „good website, I like it because is nice”. Oczywiście nie dostałam ani złotówki, ale rodzice byli usatysfakcjonowani tym, że wykorzystuję internet „mądrze”, a nie do głupich gier.
Lekcje informatyki – MS DOS, granie w Toma i Jerry’ego czy Colgate, potem weszły nowe kompy z internetem i grało się w Club Penguin. Nowa szkoła (gimnazjum) to znowu powrót na stare kompy – granie w „Małysza” a na co nowszych w Icy Tower.
Najlepszym wspomnieniem są jednak próby nawiąywania kontaktu z ludźmi z innych krajów. Pamiętam stronę Interpals, z wysyłaniem maili do randomowych osób – „Hi, what is your hobby, how old are you?”. Było to jednak powolne i mało satysfakcjonujące. Lepsze było wyszukiwanie ludzi na Skajpie. Teraz wydaje się do niebezpieczne albo co najmniej dziwne, ale ja poznałam całkiem sporo ciekawych osób, a z kilkoma z nich utrzymałam kontakt do dziś. Obecnie oczywiście mam ich na fejsie, chociaż – szczerze mówiąc – teraz znanie kogoś z Niemiec, Szwecji czy Indii nie jest niczym wybitnym, dziwnym czy niesamowitym. Dla 16-letniej mnie była to totalna egzotyka – wreszcie mogłam wykorzystać język angielski w praktyce :). Co ciekawe, po wielu latach udało mi się nawet spotkać z poznaną na skajpie dziewczyną ze Szwecji :D.
Wooo, cóż za bogate wspomnienia! 🙂 O graniu w Małysza będzie się pamiętało do końca swoich dni. A co do znajomości z osobami z innego kraju – kiedyś można się tym było chwalić – teraz to wręcz codzienność. 🙂 Ekstra, że nadal udaje Ci się utrzymać znajomości. 🙂
Mimo wszystkich wad internetu, które ludzie próbują na siłę znaleźć, jest to wspaniałe narzędzie, które pozwoliło ludziom dowiedzieć się czegoś więcej poza tym, co można usłyszeć w szkole czy telewizji, czy poznać ludzi, których nasi rodzice czy dziadkowie nigdy w życiu nie poznali. Komputer, internet, telefon to rzeczy, które ukształtowały nasze pokolenie i już zawsze będą miały na nie kluczowy wpływ :).
Rzucam kamieniem, nigdy nie kupiłem żadnej gazety z grą 😉 Pierwsze lekcje informatyki to DOS, Frog i Prince of Persia. Pierwszy kontakt z Internetem to próba wpisania adresu nie tam, gdzie trzeba 😀 później IRC i czateria. I nocki spędzane w kawiarenkach internetowych. I gracze z innych stanowisk, przychodzący marudzić, że nie mogą grać, bo ktoś coś ściągał (najczęściej ja :D) a w telefonach pierwszy z wyświetlaczem szerokości jednej linijki. I pięciosekundówki w Erze…
Oooo tak – pobieranie czegoś i „złodziejka” całego Internetu… Przynajmniej jest co powspominać! 🙂
Fajnie jest powspominać jak to było kiedyś, tym bardziej, że mam bardzo podobne doświadczenia i praktycznie korzystałem z tego samego. Miało to swój klimat i urok, choć dziś dla większości te wszystkie rzeczy byłoby obciachem. Co do GG to niedługo ma dostać nowe, drugie życie i mają być wprowadzone nowe funkcje. Ciekawe czy uda się odświeżyć ten swego czasu bardzo popularny komunikator i przyciągnąć nowych użytkowników. 🙂
GG będzie miało ciężko, bo powstała cała masa innych komunikatorów. Jednak stare GG miało swój urok. 🙂
No po kolei.
Początek Internetu w Polsce, czyli nieśmiertelne 0202122.
Później gdzieś tam w międzyczasie byłem betatesterem Win 98.
Później Pentium 200MMX i szalone 32 MB RAM (!)
Pamiętam ICQ (taki komunikator). Tam właśnie nawiązałem znajomość z dziewczyną z USA. Polką, ale słabo mówiącą po polsku. Rozmawialiśmy po angielsku. To była ta część edukacyjna i nawet rodzice się nie czepiali, że jest 1 w nocy, a ja siedzę przy komputerze. O 3 ich wyrozumiałość znacznie spadała. ICQ miał taki fajny efekt, który polegał na tym, że jak się pisało to wydobywał dźwięk jakby pisania na maszynie do pisania. Co dodatkowo denerwowało mlodszego brata. W międzyczasie był też mIRC. to było coś. Mieć Opa na kanale…
Potem powstało GG, które na początku tak się nie nazywało. Nazywało się SMS Express i służyło do wysyłania SMSów na komórki, przez darmowe bramki operatorów (BTW czy dzisiaj coś takiego jeszcze istnieje?). Byłem jednym z pierwszych użytkowników GG, o czym świadczy mój numer 9xx6. Kilka razy kradziony po wyciekach z bazy.
Nigdy nie zaczepiałem ludzi przez komunikatory, ale kilka razy odpowiedziałem na taką zaczepkę. Jedna z takich znajomości przetrwała do dzisiaj.
Najbardziej żałuję, że nie mam kontaktu do koleżanki z USA, którą poznałem przez ICQ…
Ja swoje początki na GG pamiętam tak, że nie umiałam stworzyć sobie konta i wymyśliłam numer dziwiąc się, że nie działa. 😀