MŚ League of Legends – Worlds 2024 | podsumowanie drugiego ćwierćfinału

Dopiero co pożegnaliśmy LNG Esports z turnieju, a wczoraj odpadł moim zdaniem faworyt Hanwha Life. Spotkanie to można było nazwać przedwczesnym finałem.


Hanwha life 1 x 3 Bilibili Gaming

Ponownie faworyt odpada z turnieju. Piękne było to spotkanie, nie zapomnę go nigdy. Jak mawia klasyk.

Mapa 1

Zaczynamy z wysokiego C, bo w pierwszej minucie to HLE zdobywa pierwszą krew, a dokładnie support. Szybka odpowiedź i mamy po jednym zabójstwie w ciągu minuty. W 11 minucie mieliśmy już pierwszą walkę drużynową, w której to mistrzowie Korei przejechali się po rywalach, zgarniając cztery zabójstwa. Duży nacisk w tej grze gracze kładli na stwory jungli. Wyłapanie w 27 minucie przy baronie midlaner’a drużyny Bilibili Gaming, pozwoliło na wzięcie barona Koreańskiej formacji. Wzięcie smoczej duszy w 31 minucie i wyeliminowaniu całej przeciwnej drużyny sprawiło, że mistrzowie Korei byli w stanie otworzyć inhibitor na dolnej alei. Po zasadzce w górnej jungli HLE po raz kolejny wyeliminowali swoich rywali i skończyli grę w zaledwie 34 minuty.

Mapa 2

Po nieudanej akcji przed 6 minutą na górnej alejce, top laner mistrzów Korei upada, oddając pierwszą krew. Dosłownie chwilę później przy powrocie na linie, został wyłapany i w przeciągu zaledwie jednej minuty zaliczył drugą wywrotkę. Przed 12 minutą mieliśmy starcie na górnej rzece i Bilibili Gaming wyszło z niego zwycięskie. Tym samym dopisali na swoje konto kolejne 2 zabójstwa. Nie musieliśmy długo czekać i sytuacja się powtórzyła, tym razem na dolnej rzece. W 15 minucie przewaga w złocie na konto drużyny z Chin wynosiła już 4 tysiące sztuk złota. Desperackie próby wyłapania pojedynczych zawodników przez HLE, kończyły się wymianą 1 za 1. Swoim fanom promyk nadziei dali mistrzowie Korei w walce na smoku w 20 minucie, wygrywając walkę drużynową. Jednak była to złudna nadzieja, bo 7 minut później to mistrzowie Chin wygrywają mapę i doprowadzają do wyrównania.

Mapa 3

W 7 minucie HLE po wbiciu na górną aleję bierze pierwszą krew. Mieliśmy naprawdę piękny festiwal strzelecki ze strony strzelca Chińskiej formacji. Grający Ashe, Elk raz za razem trafiał swoich rywali super umiejętnością, stunując ich i pozwalając sojusznikom dokończyć dzieła. Dzięki niemu w 15 minucie mogliśmy oglądać piękną walkę na dolnej alei. Długo nie musieliśmy czekać i kolejna strzała powędrowała na górną aleję, trafiając przeciwnego top lanera. Dosłownie chwilę później mieliśmy walkę drużynową na smoku, którą wygrało BiliBili po kolejnym świetnym strzale Elk’a. Walka drużynowa na środkowej alei zainicjowana przez Koreańską formacje, spotkała się ze świetną kontrą mistrzów Chin. Kolejna świetna strzała tym razem trafiła w mid lanera HLE. Dzięki temu wygrywają kolejne starcie i powiększają przewagę. Było widać, że mistrzowie Korei nie mają pomysłu na grę po tym, jak przegrali kolejne starcie tym razem 4 vs. 5. Skończyło się ono wzięciem fioletowego wzmocnienia przez Bilibili. W 37 minucie to mistrzowie Chin z przewagą 10 tysięcy sztuk złota wygrywają mapę numer trzy.

Mapa 4

Po wymęczonym zanurkowaniu przez HLE udaje im się wziąć pierwszą krew w 3 minucie. W walce na smoku w 22 minucie drużyna z Chin doprowadza do wyrównania w tym spotkaniu. Chwilę później mieliśmy bardzo złożoną, ale i piękną walkę drużynową na baronie. HLE wygrało i wzięło fioletowe wzmocnienie. Mimo dużej straty w złocie w kolejnej walce tym razem na smoku to Bilibili okazali się lepsi. Wygrali to starcie, kradnąc smoka. Byliśmy świadkami użytych dosłownie w tym samym czasie super umiejętności Galio. Zaraz po tym, gdy skradł mu ją grający Sylasem Zeka, mid laner HLE. Walka w baron picie była niesamowicie długa i tak samo wyrównana. Jednak zwycięsko wyszli z niego mistrzowie Korei, w której przeżył ich jungler, mając zaledwie 100 hp. Po wyłapaniu supporta przez HLE wszystko wskazywało na to, że to oni są o krok od wygrania kolejnego starcia. Nic bardziej mylnego, cytując tytuł książki Pana Radka Kotarskiego. Mistrzowie Chin odwrócili walkę, kompletnie deklasując rywala, biorąc przy tym smoczą duszę i barona nashora. Ostatnie starcie odbyło się w bazie mistrzów Korei, gdzie Bilibili Gaming po prostu wpadło, zniszczyło ostatnią wieżę rywala, niszcząc ich nexus.


Drugi ćwierćfinał i druga porażka faworytów. Czy dziś faworyci T1 i najbardziej utytułowany gracz Ligi legend Faker stawią czoła Top Esports? Czy powtórzy się sytuacja z ich pierwszego meczu, gdzie to właśnie Top Esports pokonało Koreańską formację? Tego dowiemy się już o 14:00. Zapraszam Was tradycyjnie na transmisję dostępną na Polsat Games.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *