Nie ulegaj modzie, czyli o przemijalności koloru lilaróż

Wyobrażam sobie czasem dom. Ten dom, wiecie, ten ostateczny. Idealny. Przynajmniej przez ten moment, w którym „ten dom” spełni moje marzenia, a potem… zacznę marzyć na nowo, o czymś innym.

Spełnienie marzenia?

Dlaczego tak się dzieje, że spełnienie wyobrażenia nie zawsze jest spełnieniem potrzeby? Że w momencie, gdy zaczyna się w tym spełnionym marzeniu mieszkać, okazuje się, że tu coś jest niewygodnie, tam – za mało miejsca, a w ogóle to jest do dupy, a Malinowska ma ładniej?

To wynika z ludzkiej psychiki. Woli ona ignorować pewne oczywiste fakty, tylko po to, by „przepchąć” przez wyobrażony proces akceptacyjny to, czego nie zaaprobowałaby nigdy, przenigdy, mogąc doświadczyć tego fizycznie. Ta nasza psychika przyjmuje za pewnik, że skoro laska mająca milion pięćset tysięcy fanów cieszy się na tle ścian szarogołąbkowych, to i ja się będę cieszyć, choć tego koloru nie cierpię. A taki super hiper dizajnerski fotel, który nawet bez specjalnych filtrów na Instagramie zbiera zyliony lajeczków? Jak on wygląda, jak zachęca! Kupujesz, wstawiasz do salonu. Efekt? Fotel jest piekielnie niewygodny i książki czytasz jak dawniej, na łóżku, a nie, jak postulują księżniczki pinterestowych trendów, na tymże fotelu (magenta, koniecznie koloru magenta), zawinięta w kocyk lilaróż, z romantycznie podkurczonymi nogami. 

Dlaczego nie posłuchałam wewnętrznego głosu rozsądku?

Jasna cholera, na samą myśl o tym ścierpły mi nogi, a oczy spuchły od patrzenia na magenta, lilaróż i gołąbkowoszary na ścianach. Dlaczego nie posłuchałam wewnętrznego głosu rozsądku? Dlaczego poszłam bezmyślnie za trendem, zamiast spokojnie zastanowić się, czego chcę i czego potrzebuję?

„Co zrobiłabyś inaczej, gdybyś raz jeszcze…?”

Jednym moich z ulubionych typów wątków na forach i grupach, które czytam, jest „co zrobiłabyś inaczej, gdybyś raz jeszcze (…)”. W miejsce trzech kropek wstaw, co Ci się podoba: „urządzała mieszkanie”, „wybierała studia”, „dostała propozycję pracy dla najlepszego wydawnictwa w Polsce”, „miała powiedzieć TAK”. Zastanów się, zanim zrealizujesz swoje wyobrażone mieszkanie w kolorze aktualnie najmodniejszym. Zastanów się nad tym, co zrobiłabyś inaczej. Bo to Ty będziesz mieszkać w tych czterech ścianach, a nie najpopularniejsza blogerka sezonu. Wybór studiów? Pal licho, można zmienić, a świetny fotel za tysiące monet się sprzeda ze stratą. A ściany przemalować niełatwo, szczególnie gdy w przyszłym sezonie kolor tego sezonu się zdezaktualizuje. Twoje marzenia, Twoje potrzeby i Twoje upodobania będą zaś ciągle podobne do tych przed rokiem. Wbrew pozorom nie zmieniamy się tak często jak trendy i nie jest nam łatwo się do nich dostosować.

Ćwiczenie numer 1

Takie ćwiczenie dla Ciebie: wyobraź sobie, gdzie jesteś w swoim wymarzonym domu – czy to właśnie fotel, może biurko? A może wanna…? Jak lubisz spędzać czas w domu? Jakie kolory podobają Ci się najbardziej i czy naprawdę chcesz się otoczyć szarym, jak podpowiadają trendy? I na końcu, jak już wiesz, gdzie jesteś, upewnij się, że ta osoba, którą sobie wyobrażasz, ma Twoją twarz. Nie trendseterki. 

Bohaterka własnych wyobrażeń

Jak już w tym domu to Ty staniesz się główną bohaterką wyobrażeń, zacznij realizować marzenie. Rozgość się, zawładnij przestrzenią, jesteś u siebie! I pamiętaj, to wszystko tak samo odnosi się do mieszkania, jak i związków, studiów, pracy. Ważne, żebyś to Ty była w swoich wyobrażeniach, a nie ktoś inny. 

Aha…

Aha, w tych moich ulubionych wątkach najczęściej powtarza się stwierdzenie „uległam modzie”… 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

GdaAnka pisze:

Dla mnie głównym motywem przewodnim podczas urządzenia mieszkania było „czego nie chce mieć na pewno, bo się nie sprawdziło”, a co „chce bo mi się sprawdziło”. Dzięki temu po półtorej roku mieszkania dorabiam tylko jedna lampę, bo nie chciałam robić wyjścia na suficie dopóki nie byłam pewna gdzie ma stać stół, żeby było praktycznie.
Mam gołąbkowe ściany, ale dlatego że mam bardzo słoneczne mieszkanie i ciepło światła idealnie współgra z zimnym kolorem. Dlatego warto urządzać TO konkretne mieszkanie, a nie Wasze wymarzone. Pamiętać, że każde mieszkanie ma zalety i wady. To jakie kolory wybierzemy i jak ustawimy meble, może je podkreślić lub zatuszować.
Ja nadal kocham moje mieszkanie, uwielbiam wstać rano i zobaczyć jak słońce wchodzi mi przez wielkie okna mimo, że mam pełną świadomość ile to kosztuje zimą 🙂
Oby każdemu udało się stworzyć swoje miejsce takim jakiego potrzebuje, a nie zawsze jakie chce.

Ania Gabryś pisze:

Nie można tego lepiej ująć: „Dlatego warto urządzać TO konkretne mieszkanie, a nie Wasze wymarzone. ”, znakomite zdanie; każdy, kto przystępuje do urządzania mieszkania, powinien je sobie wyryć głęboko w głowie 🙂 Gołąbkowy to znakomity kolor, który jednakowoż nie sprawdzi się w każdym mieszkaniu, fajnie, że u Ciebie to gra!

Kamila Opalińska pisze:

Ojej, totalnie ja! To znaczy, całe szczęście, że moi rodzice nauczyli mnie, żeby jednak myśleć rozsądnie. Inaczej już dawno bym miała mieszkanie w stylu tumblr, i pewnie wcale dobrze się w nim nie czuła 😀 Teraz jestem na etapie zbierania się do remontu łazienki, i pewnie gdyby mój tata-fachowiec , nie sprowadził mnie na ziemię, miałabym już milion niepotrzebnych (i nieporęcznych/nieprzydatnych) rzeczy na liście zakupów.

Ania Gabryś pisze:

Cudownie, że masz takich rodziców, którzy Ci o tym powiedzieli 🙂