Na temat alternatywnych środków transportu mówi się coraz więcej, przez co zyskuje na popularności. Wiele firm inwestuje w przeróżne nowoczesne technologie. Ludzie starają się szukać rozwiązań, które byłoby bardziej ekologiczne, tańsze i pozwalało łatwo przemieszczać się z jednego punktu do drugiego.
Co było pierwsze?
Najpierw były rowery, które można wypożyczyć w większych miastach. Nie można powiedzieć, że straciły one na popularności, bowiem nadal można je spotkać. Później dołączyły wypożyczalnie skuterów. Szybkie i wygodne zwiedzanie miasta. Teraz przyszła kolej na hulajnogi. Od niedawna swoje usługi w trzech miastach – Poznań, Warszawa oraz Wrocław – na terenie Polski oferuje firma Lime. Wypożyczanie urządzenia trwa zaledwie krótką chwilę. Najpierw pobieramy specjalną aplikacje, dzięki której możemy zlokalizować hulajnogę znajdującą się najbliżej nas. Chociaż, tak naprawdę, to aplikacja odczytuje naszą lokalizacje i pokazuje dostępne hulajnogi.
Kiedy już wybierzemy jedną z nich, skanujemy kod i system wypożycza nam hulajnogę. I gotowe! Możemy ruszać w trasę. Hulajnogę, która jest na prąd, wypożyczamy na czas ( koszt 2 zł, każda następna minuta to 50 gr.). Zasięg takiej hulajnogi to około 30 km, więc całkiem sporo. Prędkość maksymalną rozwija do 20 km/h. Jeśli skończy się nam prąd, to po prostu zostawiamy hulajnogę. Tak samo robimy po dotarciu do miejsca docelowego. Nie szukamy stacji dokującej tylko pozostawiamy sprzęt.
I wszystko na pierwszy rzut oka wygląda fajnie – użytkowanie jest proste, hulajnogi szybkie i wygodne. Cena też nie jest wysoka.
Jednak pojawił się problem. Problem, który przez wielu jest bagatelizowany, a nawet wyśmiewany. Jednak po rozmowie z kilkoma środowiskami i przeanalizowaniu paru wpisów sprawa nie jawi się jako błahostka. Otóż użytkownicy zaczęli zostawiać ów środek transportu w dość absurdalnych miejscach.
Hulajnogo, gdzie jesteś?
W Internecie można znaleźć wpisy o sprzęcie porzuconym na trawniku, przystanku autobusowym, pod drzwiami sklepu, a nawet na podjeździe dla osoby niepełnosprawnej. Tak, dobrze czytasz…
Pod koniec lutego tego roku na fanpage’u Polskiego Związku Niewidomych pojawił się apel. Możemy przeczytać w nim między innymi, że:
„Właściwie codziennie możemy je napotkać na swoje drodze. Stoją wzdłuż ulicy, w poprzek, nierzadko też – zupełnie bezpańsko – po prostu leżą na ścieżkach przed nami.”
Chodzi oczywiście o hulajnogi, które pozostawione w ten sposób są sporą przeszkodą do pokonania dla osoby niewidomej. Również osoby na wózkach inwalidzkich poruszyły ten problem. Wyobraź sobie osobę, która ma sparaliżowane lub słabe ręce ( np. zanik mięśni), jest sama na spacerze czy idzie do pracy, a na jej drodze pojawia się hulajnoga. I nie da się jej ominąć. Rozwiązania są dwa – albo znaleźć inną drogę lub poprosić kogoś o pomoc. Albo zgłosić sprawę straży miejskiej i liczyć na jakąś reakcję…
Problemem jest nie hulajnoga, ale niedostosowanie do przestrzeni miejskiej, a przede wszystkim mentalność i wychowanie użytkowników. Firma ta nie przewidziała tego, że niektórzy użytkownicy nie wykażą się zdrowym rozsądkiem i będą zostawiać hulajnogi gdzie popadnie – dosłownie.
Winę ponoszą moim zdaniem zarówno firma, jak i sami użytkownicy. Firma za to, że nie przemyślała tego, jak użytkownicy będą radzić sobie z pozostawieniem sprzętu. Jeżeli to zrobiła, to korzyści majątkowe okazały się większe (ważniejsze) od bezpieczeństwa w przestrzeni publicznej. Dodatkowo firma Lime nie posiada licencji, bo jeśli takową ma, to według prawa polskiego sprzęt musiałby posiadać stacje dokujące.
Użytkownicy natomiast wykazali się brakiem zachowania zdrowego rozsądku i porzucają sprzęt w tak niedorzecznych miejscach.
Tak, to jest problem…
Planując, jak i korzystając z przestrzeni publicznej, powinniśmy pamiętać o wszystkich jej użytkownikach. Pieszych, rowerzystach, osobach niepełnosprawnych ruchowo czy intelektualnie, dzieciach, osobach starszych. Nie można planować rozwiązania np. dla rowerzystów, nie biorąc pod uwagę potrzeb innych osób. Rozwiązania te powinny ułatwiać życie wszystkim i sprzyjać ich bezpieczeństwu. I niestety, hulajnogi Lime nie są przemyślane pod tym względem.
Najlepszym rozwiązaniem byłoby stworzenie stacji dokujących. Jeśli firma nie chce tego robić, wystarczy w aplikacji umieścić krótki poradnik jak i gdzie zostawić urządzenie tak, by nie stwarzało niebezpieczeństwa czy utrudnień dla pozostałych użytkowników. O edukowaniu w tej sprawie pisze też PZON
„ … społeczeństwo, ludzi obok nas, potencjalnych użytkowników tych jednośladów powinno się edukować w tej sprawie, tłumaczyć, jakie zagrożenia wynikają z pozostawienia hulajnóg na chodnikach naszych miast.”
Osobiście pokusiłabym się o drobne instrukcje. Dla przykładu: jeśli hulajnoga została pozostawiona np. na leżąco, a nie na stojąco, powinien się aktywować alarm. I choć hulajnoga taki posiada, uruchamia się on wtedy, kiedy chce się poruszyć hulajnogę bez jej obsługi przy pomocy aplikacji. Może krótka informacja dałaby do myślenia niejednemu użytkownikowi i w ten sposób uniknęłoby się obecnej sytuacji.