Streaming – wróg publiczny?

Żeby obejrzeć serial z napisami angielskimi, trzeba się było nakombinować. Nie tylko poczekać, aż w końcu pojawi się w sieci, ale też znaleźć jakąś sensowną wersję. Przed wyjazdem na wakacje spisywanie tytułów piosenek na kartce, a później ściąganie ich przez np. eMule. I odtwarzanie ich w kółko, bo niczego innego się nie miało.

Kiedyś to było, a teraz?

Serial pojawia się na naszym Netflixie w tym samym czasie co w Stanach Zjednoczonych. Od razu kilkanaście odcinków na raz, w wersji z lektorem oraz napisami – polskimi oraz angielskimi. Podobnie, jeśli idzie o HBO GO – serwis oferuje nam wiele seriali oraz filmów, na pewno każdy znajdzie tu coś dla siebie.

Muzyka? Spotify i Tidal prześcigają się w tym, jak zdobyć użytkownika. W dniu premiery płyty wcale nie trzeba stać w kolejce do kasy, wystarczy tylko kilka kliknięć na ekranie telefonu, by usłyszeć w słuchawkach swojego ukochanego wykonawcę. Poza tym biblioteka użytkownika może składać się z kilku tysięcy piosenek i serio, wciąż można nie mieć czego słuchać.

Od przyjaciela do wroga

Doskonale pamiętam ekscytację wynikającą z podłączenia do sieci. Pamiętam gadu-gadu, a także wrzutę i YouTube’a, którego wprost nienawidziłam, no bo kto normalny chce słuchać muzyki, oglądając teledysk? Tak jak wtedy i teraz wiele rzeczy nie mieści mi się w głowie. Tylko, jak zawsze punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.

Przy okazji odeślę Was do tekstu, w którym można powspominać stare czasy – pOkLiKaCiE?

W ciągu jednego dnia przyswajamy tyle informacji, ile ludzie kilkadziesiąt lat temu przyswajali w trakcie swojego całego życia. Kulturę konsumujemy szybko, bo nie mamy czasu. Z jednej strony mamy silną wolę, ale z drugiej strony internet zalewany spoilerami, jeśli nie obejrzy się danego serialu w określonym czasie.

Mamy również muzykę, ale co z tego? I tak jest jej tyle, że prawdopodobnie nigdy nie zdołamy poznać wszystkich interesujących wykonawców. Nawet jeśli starczyłoby nam na to życia.

Joshua Landy,
https://www.philosophytalk.org/blog/adorno-and-culture-industry

Poszukiwany złoty środek

Łatwo powiedzieć: potrzebny jest nam złoty środek. Może i łatwo go znaleźć, może łatwo się dostosować, ale w sumie, po co? Skoro i tak przez większość swojego życia, w różnych jego dziedzinach, konkurujemy z innymi ludźmi o czas, uwagę i zainteresowanie, może byłoby przyjemnie raz nie odstawać od reszty?

Nie wiem, czy takie miejsce i środek istnieje. Trudno nie uzależnić się od dobroci dzisiejszego świata, tak samo, jak trudno jest nie zapomnieć o sobie samym w morzu ważniejszych, istotniejszych, problemów. Tylko co, jeśli kiedyś internet trafi szlag?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *