Zapach papieru i biblioteka w torebce

Powoli zbliża się koniec roku i mamy coraz mniej czasu na skreślanie kolejnych tytułów z naszej długiej listy książek do przeczytania. Na szczęście wielkimi krokami nadchodzi ulubiona pora moli książkowych – jesień. Czy nie cudownie jest usiąść w ulubionym fotelu z herbatką (albo jak Julia z dyniowym latte) i pod ciepłym kocem zanurzyć się w pasjonującej lekturze? Dlatego właśnie dziś nasza redakcja uchyli Wam rąbka tajemnicy i zaprosi Was do swoich biblioteczek.

Zapach papieru czy biblioteka w torebce?

Podjęcie decyzji czy papier czy e-book jest bardzo trudne. W redakcji jak zwykle zdania są podzielone. Niektóre z nas, jak Ania, w 99,(9)% wybierają mobi – chyba że dana lektura jest ukochana lub w tej formie niedostępna. Część natomiast zdecydowanie woli papier – ze względu na jego specyficzny zapach i szelest przewracanych kartek. Mamy nawet takich fanów papierowych wydań jak Patrycja, która jest gotowa dostosować rozmiar torebki do wybranej lektury. Większość z nas preferuje jednak totalny mix. Na przykład Julia czyta tak dużo, że e-booki oszczędzają jej ciągłych wycieczek do biblioteki. Wśród e-czytników rządzi Kindle – z wyjątkiem InkBooka Angeliki, który jest sparowany z Legimi i razem stanowią idealny duet dla jej potrzeb. Zresztą i tak najwygodniej się jej czyta na telefonie przed snem.

Zawsze i wszędzie

Czytamy wszędzie i cały czas – jeśli wciągnie nas fabuła, to również w środku nocy. Patrycja zabiera ze sobą książki nawet do kuchni – i nie są to książki kucharskie, które leżą u niej i się kurzą. Większość z nas czyta głównie przed snem lub w podróży. Magda, która nie umie czytać po kątach, wprost uwielbia delektować się dobrą lekturą podczas długiej wyprawy. Pociąg czy samolot – to dla niej bez znaczenia (byleby zbytnio nie trzęsło). Anka i Kamila lubią za to poczytać w komunikacji miejskiej. Ba! Czasem można w ten sposób polecić komuś dobrą lekturę lub samemu przeczytać przez ramię fragment ciekawej powieści. No chyba, że ktoś wstydzi się swoich wyborów – wtedy polecamy okładki na książki.

A kolekcja rośnie

Pasja kolekcjonowania książek potrafi przerodzić się w niemały problem. Papierowe wydania zajmują miejsce, co często prowadzi do konieczności przeznaczenia osobnego pokoju na biblioteczkę lub upychania książek we wszystkich zakamarkach domu. Na przykład życiem Tsumi zawładnęła chęć posiadania i kupowania papierowych cudeniek. Z e-bookami jest łatwiej, bo czeluści dysków są bardziej przepastne. Można również korzystać z biblioteki tradycyjnej lub Legimi (dostęp do ponad 25 000 e-booków i audiobooków). Niestety tym, co zniechęciło Magdę do korzystania z Legimi jest to, że platforma nie współpracuje z jej ukochanym Kindlem tak, jak by tego chciała. Aby przejrzeć katalog książek dostępnych na Kindle w abonamencie, należy zalogować się na stronę, która nie jest zbyt przyjazna użytkownikowi, a potem podłączyć czytnik do komputera i przez dodatkową aplikację zgrać wybrane książki. Dla Magdy ceniącej sobie wygodę e-booków to zbyt długa droga. Najsprytniejszy trick stosuje natomiast Anka, która daje książki znajomym w ramach prezentu, a później je od nich pożycza. Działa znakomicie!

Różnorodność styli

Podobnie jak z serialami, tak i z książkami – nasz gust się różni i każda z nas czyta coś innego. Wśród członkiń redakcji najbardziej popularne są thrillery, horrory, kryminały oraz fantastyka. Tylko Julia zdecydowanie odcina się od kryminałów, a Ania wybiera głównie kryminały historyczne. Niektóre z nas, na przykład Patrycja, uważają, że romansidła są fuj! Jednak część redakcji w ramach relaksu lubi przeczytać jakąś lekką lekturę – na przykład romans lub książkę młodzieżową. Jednogłośnie staramy się unikać poradników i biografii, a do bestsellerów podchodzimy bardzo ostrożnie. Lubimy z kolei książki branżowe – dlatego z Magdą pogadacie o psychologii, a o historiografii z Anią. Jeśli z kolei interesuje was klasyka literatury pięknej, to z pewnością dogadalibyście się z Julią, której ulubionym gatunkiem są „książki-których-nie-przeczytać-to-przypał”.

Ulubieni autorzy są tak różni jak nasze redakcyjne gusta. Magda pała miłością do Haruki Murakamiego, natomiast Angelikę zachwycił brazylijski młodzian Raphael Montes. Fanom kryminału polecamy polską pisarkę Katarzynę Bondę lub znanego (i świetnego) Harlana Cobena. Entuzjastów literatury pięknej zachęcamy do przeczytania dzieł Toni Morrison lub Williama Faulknera, doskonale ilustrujących amerykańską codzienność. Jeśli natomiast interesują Was futurystyczne wizje, to zwróćcie uwagę na polskich twórców fantastyki naukowej – Stanisława Lema i Janusza Zajdla.

Milion, a może dwa?

No dobrze, skoro czytamy wszędzie i praktycznie wszystko, to ile my właściwie tych książek pochłaniamy? Naprawdę ciężko to określić. Wiadomo jedno: większość z nas stara się ograniczać do… czterech książek naraz. Zdecydowanie przed szereg wychodzi Angelika, która potrafi czytać jednocześnie różne style, zarówno na papierze jak i w e-booku, a dodatkowo zawsze co najmniej jedną książkę pochłania po angielsku. Wiele z nas lubi jednak pozostawać wiernymi jednej lekturze naraz. Można zacząć milion pozycji, ale skończy się tylko tę jedną wybraną. Przynajmniej tak twierdzi Kamila.

Książkowe uzależnienie może się skończyć czytelniczym cugiem, do którego bez ogródek przyznaje się Tsumi. Gdy wciągnie ją jakaś seria, to czyta do oporu – bo przecież (jak twierdzi Anka) saga to taki książkowy serial, na którego kolejne części czekamy z niecierpliwością. Jednak nie wszystkie z nas są fankami tego trybu lektury. Mimo serialowych upodobań Magda lubi, gdy książka stanowi mocny szot dobrze zakończonej historii, a Julia uzależnia wszystko od autora. No bo przecież Trylogia Sienkiewicza to klasyka!

Na deser najbardziej kontrowersyjny temat

Część z nas pracuje z książkami – i niejednokrotnie wtedy przydatne okazuje się zaznaczanie cytatów. Gdy zadawałyśmy sobie ostatnie pytanie, połowa redakcji zareagowała oburzeniem i stwierdziła, że pisanie po książkach je „boli i nie można”, jak to skwitowała Patrycja. Druga część bez skrępowania stwierdziła, że to robi – ale najczęściej w e-bookach, a nie na papierze. To przecież cudowne: podkreślenia synchronizują się z czytnika do Evernote – co szczególnie lubi fanka porządnych notatek, Ania. Jej papierowe książki również są pełne dopisków, często kolorowych.

Nasza dyskusja pokazała, że książki nie są dla nas po prostu przedmiotami kurzącymi się na półkach, ale stanowią ważną część naszego życia. Dzięki e-bookom zabieramy na wakacje całą bibliotekę – i nie musimy martwić się o nadbagaż. Czytelnictwo się zmieniło, ale nie umarło. Nadal chętnie sięgamy po dobre lektury, staramy się zachęcać innych do czytania i nigdy nie krytykować cudzych literackich wyborów.

A jak jest z wami? Należycie do moli książkowych czy raczej stronicie od czytania? Dajcie znać w komentarzach czy jesteście #teamprzedsnem, czy #teampodróż (a może oba?). Zapraszamy do dyskusji – i oczywiście, do czytania!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Paczi pisze:

#teamzawszeiwszędzie, pamiętam nawet historię, jak zaczytałam się w Kossakowskiej na przerwie pomiędzy wykładami, że czytałam dalej na wykładzie, co nie uszło uwadze wykładowcy. Historia ma happy end (chyba), bo wykładowca postanowił mnie odpytać z historii, a z niej zwykłam być „wykuta” także szybko się okazało, że moja odpowiedź wybiegła dalej poza to co było na wykładzie więc pozwolił mi spokojnie czytać dalej ;D